Czy mogłaby nam Pani przybliżyć czym zajmuje się Krajowy Fundusz Kapitałowy, jakie są jego zadania?
Krajowy Fundusz Kapitałowy (KFK) powstał w 2005 roku, w lipcu ubiegłego roku obchodziliśmy nasze 10-lecie i był to również dobry moment do podsumowań, refleksji, wyciągania wniosków i wytyczania nowych ścieżek na kolejne lata.
Mówimy o sobie, że jesteśmy „funduszem funduszy”, ponieważ KFK nie inwestuje bezpośrednio w spółki i przedsiębiorstwa, ale robi to poprzez swoje fundusze venture capital (VC). Naszą misją jest wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw, najlepiej by były one na wczesnych etapach rozwoju albo nawet na etapie tworzenia, i do tego by były innowacyjne.
Realizując swoją misję chcielibyśmy, aby działalność tych przedsiębiorstw, do których docelowo trafiają nasze pieniądze, miała znaczenie dla rozwoju regionu, w którym działają, dawała nadzieję na ekspansję na skalę globalną oraz promocję naszego kraju na arenie międzynarodowej. Chcielibyśmy, aby dzięki –tym firmom powstawały nowe miejsca pracy, zgodnie z założeniem, że sektor małych i średnich przedsiębiorstw powinien być tym, który tworzy ich najwięcej, chociażby w trybie samozatrudnienia, ale myślimy przede wszystkim o takich przedsiębiorcach, którzy tworzą miejsca pracy również dla innych.
Wracając do stwierdzenia „fundusz funduszy” – powierzono nam w latach 2007-2010 środki z trzech programów. Pierwszy z nich miał charakter pilotażowy i był finansowany z naszych własnych środków budżetowych, drugi był finansowany ze środków europejskich w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, i trzeci – który realizujemy obecnie – w ramach Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy (SPPW).
Co jest wspólne dla tych trzech programów?
Wspólne jest to, że środki, którymi zarządza KFK mają charakter środków publicznych, że naszym zadaniem było pozyskanie i przekonanie inwestorów prywatnych, by podjęli ryzyko inwestowania via fundusze venture capital (VC) w małe i średnie przedsiębiorstwa na wczesnych etapach rozwoju. Należało przekonać inwestorów prywatnych, że jeżeli podejmą decyzję, by wspólnie z KFK utworzyć fundusz VC to będą mogli skorzystać z mechanizmów ochrony, które mają charakter pomocy publicznej. Na czym polega pomoc publiczna uzyskiwana przez inwestorów?
Każde państwo stara się wspierać budowę systemu finansowego i rozwijać swoją gospodarkę. W przypadku funduszy VC działających komercyjnie na ogół mamy do czynienia z jedną kategorią inwestorów, którzy ponoszą ryzyko w taki sam sposób. W funduszach kapitałowych, które utworzył KFK zasada jest taka, że rozliczenie – niezależnie od tego jaki jest wynik inwestycji funduszu – następuje w ten sposób, że najpierw wycofują swoje wkłady inwestorzy prywatni, a w drugiej kolejności KFK. Jeżeli w funduszu pozostaje zysk, również uzgodnioną wcześniej stopę zwrotu realizują najpierw inwestorzy prywatni, potem KFK i na końcu zysk funduszu dzielony jest także z udziałem zarządzających, dzięki którym został zbudowany portfel inwestycyjny.
Kiedy wszyscy odnoszą sukces wydaje się, że rola KFK jest czysto teoretyczna, ale jeśli mamy gorszą sytuację i w portfelu funduszu zaczynają pojawiać się straty to wówczas to, że KFK czeka do momentu aż swoje zainwestowane środki wycofają inwestorzy prywatni jest formą ochrony. Oni mają pewność, że w najgorszym scenariuszu to co będzie w funduszu, trafi najpierw do nich.
Uważamy, że w inwestycjach należy kierować się nie uczuciami tylko kalkulacją, ale z pewnością dla niektórych inwestorów fakt współpracy z nami, fakt uczestniczenia w pewnym modelu nadzorowanym przez KFK i kontrolowanym przez odpowiedzialne za dane programy ministerstwa, jest bardzo istotny.
Rozmawiając z inwestorami naszych funduszy powstałych w ramach programu SPPW, spotkałam się z taką opinią, że istotna jest dla nich obecność KFK w tym przedsięwzięciu, i równie istotne jest to, że Rząd Konfederacji Szwajcarskiej via KFK uczestniczy w tym programie. Fundusz Experior Venture Fund, o którego inwestorach mówię, jest o tyle niezwykłym funduszem, że uczestniczy w nim blisko 30 osób. Mamy zatem do czynienia z rozproszonym składem inwestorów, a kwoty które oni inwestują są zróżnicowane. W wielu przypadkach są to osoby wykonujące wolne zawody, prawnicy, przedsiębiorcy, którzy odnieśli sukces zawodowy i zadecydowali, że część wypracowanych przez siebie środków mogą zainwestować w taki ryzykowny projekt.
Wszyscy znają programy dotacyjne w ramach UE, ale mało kto słyszał o funduszach szwajcarskich. Dlaczego akurat Szwajcaria zdecydowała się na taki rodzaj wsparcia polskiej gospodarki?
Szwajcarsko-Polski Program Współpracy powstał i funkcjonuje w oparciu o dwustronna umowę międzyrządową zawartą w 2007 roku. Krótko rzecz ujmując można powiedzieć, że uczestnictwo Konfederacji Szwajcarskiej w programach wsparcia dla nowych członków Unii Europejskiej, jest pewnego rodzaju kontrybucją dającym jej możliwość uczestnictwa w rynku UE.
Szwajcaria podpisała umowy dwustronne z nowymi państwami członkowskimi UE, które w 2004 roku weszły do Unii, potem dołączyły do tego modelu jeszcze kolejni nowi członkowie Unii. Polska jest największym beneficjentem tych programów. Szwajcaria to przykład modelu demokracji parlamentarnej i istotnym aspektem demokracji bezpośredniej, więc tak naprawdę naszym partnerem nie są wyłącznie urzędnicy z instytucji państwowych, ale także społeczeństwo szwajcarskie. Członkami rządu muszą być osoby z różnych kantonów, zwyczajem jest, że wybierani są przedstawiciele głównych grup językowych oraz wyznaniowych Szwajcarii, a także pochodzący z trzech największych kantonów. W 2006 roku podpisano memorandum pomiędzy Wspólnotą Europejską a Radą Federacji Konfederacji Szwajcarskiej w sprawie wkładu Konfederacji Szwajcarskiej na rzecz zmniejszenia różnic gospodarczych i społecznych w rozszerzonej Unii Europejskiej. W dokumencie zawarto zobowiązanie Szwajcarii do podpisania odrębnych umów bilateralnych z poszczególnymi państwami – beneficjentami pomocy. W parlamencie szwajcarskim odbyło się głosowanie nad tzw. Ustawą o Współpracy z Krajami Europy Wschodniej, przewidującą pomoc finansową dla 10 państw Unii Europejskiej, i przeprowadzono w Szwajcarii referendum, które zakończyło się pomyślnie dla nowych państw członkowskich UE. Szwajcarzy naprawdę musieli nam zaufać i uwierzyć, że będziemy umieli rozsądnie wykorzystać te środki, zwłaszcza, że projekt realizowany prze KFK jest największym projektem w ramach SPPW. O ile dobrze rozumiem, to również system raportowania realizacji tych projektów jest tak stworzony, że teoretycznie obywatele szwajcarscy łatwo mogą sprawdzić wyniki naszych prac.
W przypadku Funduszy Europejskich raportujemy do Ministerstwa, czy też do Komisji Europejskiej, przechodzimy audyty i jest to współpraca bardziej na dystans. Nasza współpraca z przedstawicielami Swiss Contribution jest bardziej robocza i bezpośrednia, co oczywiście nie wyklucza kontroli i raportowania. Od roku mamy też partnera merytorycznego – doradcę i specjalistę w zakresie VC, z którym możemy dyskutować swoje wątpliwości, który utrzymuje kontakt z funduszami i uczestniczy bezpośrednio w naszym projekcie.
Co jest jeszcze specyficzne dla SPPW, to fakt, że wspólnie wybrano 4 regiony tzw. priorytetowe – małopolski, podkarpacki, świętokrzyski i lubelski, w których realizowane są projekty finansowane z tych środków. Wynika to z tego, że głównym celem Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy jest wyrównywanie różnic społeczno-gospodarczych. I można powiedzieć, przyglądając się bratnim projektom, że rzeczywiście mają one charakter takiej lokalnej interwencji i mądrej pomocy tam, gdzie jest to potrzebne. Sporo z tych przedsięwzięć związane jest m.in. z ochroną środowiska oraz rozwojem branży turystycznej w regionie Podkarpacia, Roztocza, Gór Świętokrzyskich.
W jaki sposób fundusze VC pomagają przedsiębiorcom i tworzącym się firmom?
To zależy od tego, jaki mają styl pracy i kwalifikacje. I nie bez znaczenia pozostaje też to jaka jest baza inwestorska. Fundusze, które mają inwestorów bardziej instytucjonalnych, czy bardziej dojrzałych, w pewien sposób są bardziej wymagające i po ustaleniu warunków umowy inwestycyjnej konsekwentnie ją egzekwują, skupiając się na wskaźnikach rzeczowych i finansowych oraz na promocji danej spółki z myślą, że w stosunkowo krótkim czasie inwestycja powinna im się zwrócić.
Fundusze, które mają więcej zaplecza w relacjach z przedsiębiorcami, które pochodzą ze środowiska aniołów biznesu – częściej pracują bardzo blisko z firmami, towarzyszą im, czasami bardzo roboczo.
W venture capital ważne są pieniądze, ważne jest to, że są środki szwajcarskie, że inwestorzy prywatni zdecydowali się z nami współpracować, ale nie zapominajmy, że inwestorzy prywatni to są ludzie, którzy też mogą chcieć pracować dla funduszu poprzez radę nadzorczą, komitety inwestycyjne, ale także poprzez robocze działania na poziomie interakcji z zarządzającymi funduszem. To ludzie z doświadczeniem w różnych branżach, czynni zawodowo, którzy chętnie działają jako mentorzy i doradcy, mają swoje kontakty biznesowe i udostępniają je młodym przedsiębiorcom, często nawet zanim jeszcze podpisana jest umowa inwestycyjna.
Mamy nawet taki przypadek koinwestycji pomiędzy jednym z funduszy powstałych ze środków europejskich, a z jednym z mniejszych funduszy szwajcarskich, by wymienić się kompetencjami i potrzebnymi kontaktami biznesowymi wśród inwestorów. Taka sytuacja pozwala też na to by fundusze dzieliły ryzyko inwestycji w tę samą firmę i dały jej równocześnie dwa razy więcej kompetencji.
Powiedzieliśmy, jak bardzo ważni są inwestorzy, ale musimy też wspomnieć o zarządzających danym funduszem i zespole po stronie firmy, w którą się inwestuje. Ważna jest „chemia” między wszystkimi tymi osobami, bo bez tego nie może się udać – jeżeli inwestorzy nie będą ufać zarządzającym, a zarządzający nie będą czuli wsparcia inwestorów, jeżeli przedsiębiorca będzie się panicznie bał, że zostanie okradziony z pomysłu, albo będzie odrzucał wskazówki ze strony funduszu, to taka współpraca niczym dobrym się nie skończy. Co niestety pokazują czasem przykłady z życia… Przy tej współpracy nie ma miejsca na szantaż i na manipulacje, elementy gry biznesowej są w momencie negocjacji umowy inwestycyjnej, a potem trzeba już razem pracować.
A jeśli po pół roku widać już, że coś jest nie tak, że firma się nie rozwija. Co dzieje się z zainwestowanymi w nią środkami?
Pierwsze pytanie jest „dlaczego nie idzie?” – obie strony powinny szybko i rzetelnie się zastanowić dlaczego firma się nie rozwija, gdzie wspólnie się pomyliliśmy i co można zrobić, by to zmienić. W tym momencie może dojść do przemodelowania pierwotnego pomysłu tak, by możliwy był dalszy rozwój. Na pewno jednak najgorszą rzeczą jaką może zrobić zrządzający funduszem jest wiara w to, że jeśli „dolejemy” pieniędzy to sytuacja będzie uratowana. Zdecydowanie lepiej jest stracić przysłowiowy milion niż 2 miliony.
Proszę zwrócić również uwagę na to, że jeśli mówimy o finansowaniu venture capital, to jeśli użyjemy nowomowy europejskiej to będziemy mówili o „kapitale podwyższonego ryzyka” i że jest to „finansowanie zwrotne”. Dla kogo „zwrotne”? Jeżeli przedsiębiorca w normalnym systemie dotacyjnym dostaje grant i wykorzysta go zgodnie z przeznaczeniem, np. kupi jakieś urządzenie, to nikogo już nie interesuje, czy będzie miał klientów, czy nie, ani jak wykorzysta możliwości tego urządzenia. Wszystko kończy się na etapie rozliczenia dotacji.
W przypadku funduszy VC nie dajemy pieniędzy na „zakup urządzenia” – tu inwestujemy po to, by zbudować firmę – i te pieniądze, które trafiają do przedsiębiorcy via VC, i proszę zwrócić tutaj uwagę, że zawsze za złotówką od inwestora prywatnego, idzie złotówka od KFK, więc to, co pozyskuje przedsiębiorca jest wkładem komercyjnie zarządzanego venture capital, a jednocześnie jest dla niego pomocą publiczną. Nie dlatego, że dostał dotację, ale dlatego, że inwestor prywatny w funduszu z udziałem KFK korzysta z tej ochrony, o której mówiliśmy wcześniej. I można założyć, że gdyby nie ta ochrona, to inwestor, i tym samym fundusz, nie zainwestowałby na takim poziomie ryzyka.
Pamiętajmy również, że fundusz inwestujący w daną spółkę jest przecież jej częścią, jest jej udziałowcem i nawet jeśli tak się dzieje, że udziałowcy, czyli inwestorzy, odsprzedadzą swoje udziały, to pieniądze wcześniej zainwestowane nadal zostają w tej firmie. Środki z dezinwestycji trafiają do funduszu i tu pojawia się dopiero ten element zwrotności – pieniądze wracają w części adekwatnej do wkładu inwestorów prywatnych i wracają do KFK. Nie oznacza to, że przedsiębiorca zwraca zainwestowane w firmę pieniądze. Natomiast zwrot z inwestycji, który trafia do inwestorów może być ponownie inwestowany w inne przedsiębiorstwo.
Jednak czasem, tak się zdarza, że spółka zamroziła działalność, albo została zlikwidowana. Środki pieniężne nie zostały sprzeniewierzone, nie wydano ich niezgodnie z prawem, tylko tak jak było zaplanowane w umowie inwestycyjnej, poniesione zostało normalne ryzyko gospodarcze.
VC polega na tym, że tu nie musi się udać. Ideologicznie rzecz ujmując, venture kapitalista nie powinien nawet inwestować w projekty, o których z góry wiadomo, że się powiodą, zawsze powinien być ten element ryzyka. Teoretycznie możemy przyjąć, że VC inwestuje w tych przedsiębiorców, którzy są nieodpowiednimi klientami dla banku – dlatego, że ich jeszcze w ogóle nie ma, albo za krótko istnieją, ich wyniki finansowe nie są takie, jak chciałby bank, nie mają poręczenia, bo nie są w stanie wykazać jakie będą miały źródła spłaty kredytu itd. Dlatego venture kapitalista musi wziąć pod uwagę ryzyko, że coś pójdzie nie tak. To, że przedsięwzięcie może się nie powieść jest czymś normalnym, to się może zdarzyć i zdarza się.
Ale to nie oznacza, jednocześnie, że to są pieniądze na roztrwonienie – inwestujemy w rozwój firmy, poprzez podwyższenie jej kapitału zakładowego, tylko wcześniej musimy się umówić na co te środki wydamy. To z czym musi się liczyć przedsiębiorca od samego początku, to raportowanie i w tym fundusze są bezwzględne, tzn. chcą wiedzieć na bieżąco na co te środki są przeznaczane.
Fundusze określają w umowie „kamienie milowe”, od których mogą uzależnić przekazanie kolejnej transzy. Jeśli nie uda się ich zrealizować w terminie następuje analiza, dlaczego tak się stało i co trzeba zmienić. Przedsiębiorca musi walczyć o swoją firmę i jej rozwój, a nie o pieniądze i nie może walczyć z zrządzającymi funduszem. Musi pokazać, że wie co trzeba zrobić, że projekt po zmianach zasługuje na dalsze finansowanie z funduszu.
Czy fundusz ingeruje również w kadrę firmy? Czasami wystarczy zatrudnić dodatkową osobę, albo zmienić stanowiska tym którzy już w danym przedsiębiorstwie pracują, by zaczęło ono lepiej funkcjonować.
Jeśli mówimy o doświadczonych zarządzających to będą to osoby oddelegowane z funduszu, które pracują w radzie nadzorczej, a nie tylko przeglądają wskaźniki. Może być już tak, że na etapie umowy inwestycyjnej i tworzenia biznes planu fundusz zarekomenduje, że trzeba uzupełnić kadrę, bo brakuje specjalisty, np. od sprzedaży, i weźmie na siebie rekrutację, dbając równocześnie by dostarczyć kompetencje i osobowość pasującą do zespołu firmy. Fundusz może też podjąć interwencję już w trakcie biegu projektu, np. często początkujący przedsiębiorcy nie radzą sobie z raportowaniem finansowym i wtedy, z ramienia funduszu, może zostać wprowadzony dodatkowy człowiek do pomocy – nie na zawsze, na jakiś określony czas tak, by ta umiejętność została w firmie opanowana. To nie jest stałym zwyczajem funduszy – doświadczony fundusz obserwuje i rozpoznaje potrzeby firmy, wie co może im zaoferować i zna też swoje niedostatki, ma na tyle pokory by wiedzieć czego nie wie i musi zwrócić się z pomocą jeszcze do kogoś innego.
Co oznacza dla KFK i funduszy termin „innowacyjne”? i w jakie branże najchętniej inwestujecie?
Rzeczywiście teraz to modne słowo i wszystko jest „innowacyjne” – gospodarka, kremy, technologie… Obiektywnie mówiąc, jest to każdy pomysł, który rozwiązuje jakiś problem, który nie miał wcześniej rozwiązania, albo rozwiązuje stary problem w nowy, w domyśle lepszy sposób. Tak byłoby idealnie!
A w praktyce stosuje się szeroką definicję innowacyjności, bo mówimy o produkcie lub usłudze, które są nowe na danym rynku. I to otwiera pole do innowacyjności imitacyjnej, np. w Ameryce coś działało – zróbmy to i u nas, w Polsce i w Europie. Kupuje się, więc gotowy pomysł (a nawet licencję) i dostosowuje do warunków polskich, czy europejskich…
Jeśli chodzi o branże, w które inwestują nasze fundusze, to na początku istnienia KFK pewnym ograniczeniem była kwota, którą można było zainwestować, tzn. jeszcze do połowy 2014 r. obowiązywał limit, że fundusz nie może zainwestować w przedsiębiorstwo więcej niż równowartość 1,5 mln euro. To jest dużo i mało. Bo jeśli mówimy o tworzeniu firmy, czy pierwszej transzy finansowania – to jest dużo, jeśli mówimy o czymś, co jest kapitałochłonne, z tradycyjnych gałęzi gospodarki i mamy świadomość, że dana firma potrzebuje paru lat na rozwój, to mało. Niestety, kiedy nasze projekty ruszały, fundusze KFK musiały wybierać mniejsze projekty i preferowały projekty o wartości ok. 1 mln euro i stąd może większość pierwszych inwestycji pochodziła z obszaru IT.
Teraz jednak fundusze KFK częściej chcą inwestować w inne branże, jak np. robi to finansowany ze środków europejskich fundusz Giza, który ambitnie zaangażował się w projekty pochodzące z komercjalizacji badań naukowych. Tego typu projekty są czasochłonne, wymagają wypracowania sobie dostępu do źródła takich projektów, umiejętności pracy w danym obszarze. Po wprowadzeniu zmian legislacyjnych dotyczących ułatwień w komercjalizacji trzeba było wymyślić, jak to zadziała i w tym Giza jest pionierem. Teraz uczą kolejne uczelnie jak to zrobić.
Oceniając rekomendacje zarządzających funduszami, podchodzimy do tego tak, jakbyśmy osobiście w imieniu KFK mieli dokonać inwestycji. Oczywiście mamy w KFK pewne kryteria formalne, wynikające z przepisów dotyczących pomocy publicznej, ale przede wszystkim chcielibyśmy by te przedsięwzięcia, inwestycje sfinansowane przez fundusze VC, służyły rozwiązywaniu realnych problemów (np. kreowały miejsca pracy w regionie, gdzie jest duże bezrobocie), a nie tworzeniu nowych potrzeb, których jeszcze u siebie nie zidentyfikowaliśmy. Dzisiaj bardzo często wymyśla się coś a potem tę potrzebę sprzedaje się odbiorcy. To nie jest złe, to często bywa opłacalne. Jednak chcielibyśmy, żeby inwestycje czyniły świat lepszym, nie tylko wygodniejszym.
Czy przedsiębiorcy mogą jeszcze ubiegać się o środki z funduszy szwajcarskich?
Tak, ciągle jeszcze jest dobry moment dla przedsiębiorców by kontaktować się z naszymi 4 szwajcarskimi funduszami – Bastion, Experior, Nomad i Zernike. Co prawda powinny one zakończyć proces inwestycyjny, proces budowania portfela, w tym roku, ale będą miały możliwość przekazywania środków do spółek również po tej dacie granicznej, czyli nie ma tu takiej presji jak przy finansowaniu ze środków unijnych, kiedy termin się kończy i środki przepadają.
Mechanizm programu szwajcarskiego pozwala nam gospodarować tymi środkami, które fundusze ewentualnie nie wykorzystają – można powiedzieć, że to powinno być takie perpetuum mobile – kwoty narastają, a nie wyczerpują się, czy przepadają. Naszym celem jest obrót tymi środkami, a nie samo ich wydawanie. Celem jest tworzenie nowych przedsiębiorstw i nowych miejsc pracy, rozwój gospodarki oraz budowanie sektora VC i klasy inwestorów indywidualnych.
Ministerstwo Rozwoju pracuje teraz nad nowym rozporządzeniem, które regulować będzie zasady funkcjonowania KFK, będziemy mieli zmodyfikowany mechanizm pomocy publicznej dla inwestorów prywatnych zgodnie z regulacjami ramowymi UE i jeśli to się zakończy, jeszcze w tym roku ogłosimy nowy konkurs dla zarządzających i inwestorów prywatnych, czyli możemy powiedzieć, że jeszcze w pierwszej połowie 2016 roku będzie można ubiegać się o możliwość stworzenia nowego funduszu.
Fotografia © z archiwum prywatnego Magdaleny Jagiełło-Szostak
Więcej informacji na temat funduszy VC można znaleźć na stronie: Krajowy Fundusz Kapitałowy