Pasterskie zwyczaje, tradycje, techniki i sprzęty dotarły w polskie góry z południa, gdzie silne były wpływy wołoskie. Wołosi to koczowniczy lud pochodzący z terenów bałkańskich, który we wczesnym średniowieczu rozpoczął kilkusetletnią pielgrzymkę na północ. Wędrowcy asymilowali się z mieszkańcami Karpat i przekazywali im swoje umiejętności. Pasterski styl życia trafił na podatny grunt – trudne górskie warunki naturalne (surowy klimat, ubogie gleby) sprzyjały bardziej hodowli niż uprawie zbóż. Tak w Tatrach i innych górach Polski zaczęło rozwijać się pasterstwo.
Jak wyglądał tradycyjny sezon pasterski?
Każdy właściciel chciał swoje owce wysłać na lato na górskie hale. Wiązałoby się to z opuszczeniem własnego gospodarstwa na kilka miesięcy, co było niemożliwe. W związku z tym powstała funkcja bacy – człowieka, któremu gospodarze powierzali stada na czas letniego wypasu. Baca dobierał sobie pomocników tzw. juhasów oraz młodszych – honielników i wyruszał z nimi na górskie hale będące własnością danej wsi. Wyprowadzenie owiec na hale zwane redykiem mogło trwać nawet kilka dni, w zależności od tego jak daleko od gór była położona wieś. Na hali pasterze mieszkali w drewnianym szałasie zwanym bacówką. Lato mijało im na przepędzaniu owiec na łąkach, chronieniu ich przed drapieżnikami lub zagubieniem oraz wytwarzaniu produktów z owczego mleka. Najbardziej znane są pasterskie sery – oscypek, bundz i bryndza. Po zakończonym wypasie następował jesienny redyk, czyli zejście owiec z gór. Było to bardzo uroczyste wydarzenie, któremu towarzyszyły śpiewy i muzyka. Następnie baca rozliczał się z właścicielami owiec i oddawał im stada. Dzieci witające redyk były obdarowywane małymi serkami w kształcie zwierząt zwanymi redykołkami. Z sezonem pasterskim wiązało się wiele tradycji, przesądów i zabobonów z pogranicza religii i pogańskich wierzeń. Są one przedmiotem licznych badań etnograficznych.
Jak wygląda pasterstwo w polskich górach współcześnie?
Historia poszczególnych terenów pasterskich i jej wpływ na współczesny wypas owiec spowodowała, że w różnych rejonach Polski pasterstwo wygląda odmiennie. Widok owiec na górskich łąkach nie jest już tak powszechny jak dawniej, niemniej jednak nadal możemy spotkać pasterzy lub nawet odwiedzić bacówkę podczas wędrówki górskimi szlakami w Gorcach, Beskidach czy Pieninach. Na niektórych terenach (na przykład w Bieszczadach) dąży się do odnowienia tradycji pasterskich.
W Tatrach, gdzie w latach 70-tych pasterstwo zostało całkowicie zlikwidowane w związku z działaniami na rzecz ochrony przyrody, postanowiono wypas przywrócić. Decydujący wpływ miały kwestie kulturowe – odwieczny związek górali podhalańskich z Tatrami i powstałe w jego efekcie bogactwo tradycji i zwyczajów. W 1981 r. pasterstwo wróciło w formie tzw. Wypasu kulturowego owiec i krów w Tatrach. Co to oznacza? Górale w ramach umów z Tatrzańskim Parkiem Narodowym mogą wypasać owce na udostępnionych polanach. Muszą przestrzegać jednak kilku reguł m.in. posługiwać się gwarą, ubierać się w tradycyjny strój góralski czy korzystać z pomocy tradycyjnych psów pasterskich – owczarków podhalańskich. Wymagań jest wiele, ale dzięki nim możemy bliżej poznać dawne zwyczaje i spróbować wyrobów sporządzonych według oryginalnych receptur.
Niezwykle ciekawym wydarzeniem jest zorganizowany po raz pierwszy w 2013 roku Redyk Karpacki – Transhumance. Jest to międzynarodowy projekt mający na celu spotkanie ludzi zajmujących się pasterstwem na terenie całych Karpat połączone z wymianą doświadczeń. Odbywa się to w formie tradycyjnej wędrówki pasterzy przez tereny państw karpackich – Rumunii, Ukrainy, Polski, Słowacji i Czech. Trasa wędrówki ma około 1200 km (10-15 km dziennie) i pokonywana jest od maja do września. Przejściu pasterzy i owiec towarzyszą różne wydarzenia kulturalne.
Zmierzcha, dzień powoli dobiega końca. Znów słychać coraz głośniejsze pobrzękiwanie za oknem… To pewnie owce wracające na noc do zagrody.
Fotografia © Andrzej Śliwiński