Ołówek, kartka papieru i XIX-wieczny chłop w roli informatora. Tak pokrótce przedstawia się warsztat pracy Oskara Kolberga, najwybitniejszego badacza polskiej kultury ludowej. Młodszy po fachu kolega Chopina porzucił salony by blisko 50 lat swojego życia poświęcić zbieractwu i dokumentowaniu polskiego folkloru. Monumentalne dzieło jego życia, 33-tomowy „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce” do dziś nie doczekało się odpowiednika zarówno w Europie, jak i na świecie. I choć Oskar Kolberg wielkim etnografem był, jego spuścizna znana jest tylko w wąskich kręgach odbiorców kultury i nauki. Ma to zmienić uchwalony decyzją Sejmu RP Rok Kolberga – cykl wydarzeń upamiętniających postać i spuściznę wybitnego polskiego etnografa.
O Kolbergu, kondycji polskiej sztuki ludowej i nie tylko opowiada dr Łukasz Smoluch z Instytutu im. Oskara Kolberga w Poznaniu, placówki, która od ponad 50 lat publikuje i popularyzuje dorobek naukowy prekursora polskiej etnografii.
Byliśmy wczoraj świadkami koncertu otwierającego obchody Roku Kolberga, który odbył się w Przysusze, rodzinnej miejscowości Oskara Kolberga. Dziś świętujemy dwusetną rocznicę jego urodzin. Przed nami warszawska inauguracja Roku Kolberga, a zaraz po niej setki innych wydarzeń. Patronat nad wydarzeniami rocznicowymi objęło UNESCO oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zapowiada się zatem rok pełen najróżniejszych zdarzeń z folklorem w tle. Czego dokładnie możemy spodziewać się po obchodach Roku Kolberga?
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego specjalnie z tej okazji ogłosiło konkurs na dofinansowanie działań instytucji i organizacji, które chcą włączyć się w obchody 200-lecia urodzin Kolberga. Wniosków było mnóstwo. Bardzo dużo projektów, które dofinansowano to przedsięwzięcia bardzo ciekawe. Trudno opowiedzieć o nich w kilku zdaniach. Realizowane będą działania związane z udostępnianiem materiałów Kolberga w Internecie i propagowaniem wiedzy o badaczu wśród młodzieży. Zorganizowane zostaną konferencje i wydane różne publikacje. Będą też koncerty i warsztaty, które umożliwią kontakt z żywym folklorem. Informacje o wydarzeniach związanych z Rokiem Kolberga można znaleźć na kolberg2014.org.pl, na stronach Ministerstwa, Instytutu Muzyki i Tańca i na naszej stronie: oskarkolberg.pl
Jaka będzie rola Instytutu Kolberga w przebiegu tych zdarzeń?
Instytut, jako jedyna w Polsce placówka zajmująca się opracowaniem spuścizny Kolberga, od początku bierze udział w nadawaniu kształtu obchodom 200-lecia jego urodzin. Jesteśmy odpowiedzialni lub współodpowiedzialni za realizację siedmiu dużych projektów, których celem jest udostępnienie materiałów zgromadzonych przez Kolberga szerokiemu odbiorcy i promowanie postaci badacza. Cztery projekty ściśle związane są ze światem Internetu. Po pierwsze rozbudowujemy naszą stronę internetową, aby docelowo był to portal prezentujący dokonania Kolberga wykorzystując wszelkie możliwe formy, zwłaszcza dźwięk i obraz. Po drugie wspólnie z Biblioteką Uniwersytecką UAM w Poznaniu i Biblioteką PAN i PAU w Krakowie digitalizujemy liczące 76 tek archiwum rękopiśmienne Kolberga, które zostanie udostępnione on-line. Następnie, we współpracy z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina przygotowujemy aplikację na smartfony, w schematyczny sposób ukazującą trasy podróży Oskara Kolberga. Obejmą one blisko 70, spośród około 300 miejscowości, w których zbieracz był lub z których zgromadził materiały, a konkretnym miejscowościom przyporządkowane zostaną odpowiednie opisy etnograficzne, teksty folkloru, a także ilustracje oraz współczesne nagrania terenowe. Wreszcie wspólnie z Instytutem Sztuki PAN opracowujemy internetową bazę melodii zawartych w archiwum Kolberga, która wyposażona będzie w narzędzie umożliwiające przeszukiwanie zapisów nutowych wg różnych muzycznych kryteriów. Ponadto wydamy w Roku Kolberga dwie publikacje papierowe: popularno-naukową, ilustrowaną biografię Kolberga (z audiobookiem) i wybór bajek dla dzieci zebranych przez badacza (również z audiobookiem) oraz zorganizujemy w dniach 22-23 maja w Poznaniu międzynarodową konferencję „Dzieło Oskara Kolberga jako dziedzictwo narodowe i europejskie”, nad którą patronat honorowy objął sam Prezydent Bronisław Komorowski.
Jako etnomuzykolog i antropolog kultury zajmujesz się naukowym opracowywaniem Dzieł Wszystkich Oskara Kolberga w tym analizą materiałów niepublikowanych, pozostających w rękopisach. Praca z manuskryptami samego Kolberga musi być fascynującym zajęciem…
Tak! Zwłaszcza praca nad rękopisami terenowymi, jak my je nazywamy, czyli zapisami sporządzonymi podczas spotkań z informatorami. Czasem wyobrażamy sobie, jak wyglądali, jak się zachowywali ludzie, z którymi się spotykał. Rękopisy mówią wiele o metodzie pracy Kolberga. O tym na przykład, że cierpliwie starał się zapisać wszystkie szczegóły wykonania, prosił o powtórki. A śpiewak czy skrzypek za każdym razem coś zmieniał, coś dodawał, i widać na papierze proces nanoszenia tych wariantów. Był Kolberg jednak człowiekiem o fenomenalnym słuchu muzycznym i ponadprzeciętnej pamięci, zaprawionym w badaniach terenowych. Dzięki temu, i dzięki ogromnej pracy, udało mu się zgromadzić tak duże archiwum.
Rok Kolberga stwarza doskonałą okazję do refleksji nad polskim folklorem. Jak ty oceniasz kondycję polskiej kultury ludowej? Stwierdzenie, że powojenna era radia i telewizji zahamowała rozwój folkloru, a dziś kultura ludowa dobijana są przez globalizację to fakt czy akt histerii?
Trzeba pamiętać, że kultura wsi w swojej XIX-wiecznej postaci, a za taką najczęściej tęsknią badacze folkloru wiejskiego, już w Polsce nie istnieje i istnieć nie będzie. Dlatego też folklor wiejski, za sprawą mediów, ale też szeregu innych czynników, m.in. zmiany stosunków społecznych czy wzmożonej migracji, znalazł się w nowej rzeczywistości społecznej. Nie znaczy to jednak, że został tym samym skazany na odejście w niepamięć. Nie pełni już tak często, jak kiedyś, funkcji obrzędowych, ale silnie na przykład związany jest z kształtowaniem tożsamości regionalnej. Tradycja to żywa siła. Podejmowanie umiejętnych działań promujących folklor nie jako relikt przeszłości, ale uniwersalną wartość, sprzyja znajdowaniu mu nowego miejsca. Dobrze to działa na przykład na linii kontaktu zainteresowanych folklorem muzyków z miasta z muzykami wiejskimi. Dla nich tradycyjne pieśni i tańce to coś więcej niż tylko ‘materiał folklorystyczny’. To poznawanie innego, intrygującego, ale i swojskiego, przytulnego świata. Dobrze pamiętać ponadto, że folklor to nie tylko kultura wsi, to pewien typ praktyki społecznej. Mamy folklor miejski, folklor zawodowy, kibicowski, więzienny, folklor internetowy, którego najwidoczniejszym chyba ostatnio przykładem są popularne memy, słowem i obrazem komentujące aktualne wydarzenia i nastroje społeczne…
Jowialne tańce, przaśne przyśpiewki, prowincjonalność i staroświeckość. To najczęstsze skojarzenia, związane z folklorem. Większość Polaków odbiera kulturę ludową z niechęcią, w najlepszym wypadku z przymrużeniem oka. Jak twoim zdaniem można uczynić z fokloru towar atrakcyjny dla przeciętnego odbiorcy kultury?
Chodzi właśnie o to, żeby z folkloru nie robić towaru, który można kupić, skonsumować i wyrzucić opakowanie. W folklorze drzemie ogromny potencjał, jest w nim dużo ponadczasowej prawdy – jest radość i smutek, lojalność i zdrada, harmonia ze światem i dystans do niego. Jedni potrafią ten potencjał dostrzec i wykorzystać, inni sprowadzają muzykę i literaturę ludową do taniej rozrywki. Nieważne czy to będzie wiejski harmonista, muzyk folkowy czy hiphopowiec. Wartościowy w moim przekonaniu będzie taki przekaz, który coś powie o wykonawcy, o jego emocjach, a czasem i o jego stosunku do tradycji.
Ponadczasowe wartości folkloru sprawiły, że przetrwał on wieki, a jednak prawda ta nie wywiera większego wrażenia na przeciętnym Polaku. Najnowsze statystki dowodzą, że ponad 90% Polaków nie wie, kim był Oskar Kolberg. Skąd tak słabe zainteresowanie sztuką ludową nad Wisłą?
To kwestia kultywowania własnych tradycji. Są kraje, w których kultura tradycyjna, w tym tradycyjna muzyka, jest doceniana. Mówię tu na przykład o naszych wschodnich sąsiadach, o krajach skandynawskich, o Węgrzech, żeby pozostać w Europie. U nas niestety, sporo krzywdy wizerunkowi folkloru wyrządził PRL, trywializując go i sprowadzając do sztampy i banału. Dlatego wielu Polakom kojarzy się dziś on z obciachem. Mamy w tej kwestii jeszcze sporo do nadrobienia.
Z jednej strony obciach, z drugiej jednak zauważalny w pewnych kręgach boom na markę „etno”? Domowe pieczenie chleba, wzornictwo ludowe w przemyśle odzieżowym czy folk na listach przebojów muzyki popularnej stają się powoli polską rzeczywistością.
Rzeczywiście, w pewnych środowiskach na pewno jest spory wzrost zainteresowania marką etno. Podobnie, jak w innych krajach, Polacy zmęczeni komercją i wszechogarniającym chaosem informacyjnym, szukają naturalności, prostoty, harmonii, wracają do korzeni. Manifestuje się to w różnych sferach życia – od praktyk duchowych, przez sposób ubierania, po muzykę. Czasem jest to właściwa naszym czasom mieszanina elementów różnych kultur – rodzimych słowiańskich, ale i azjatyckich, karaibskich… Oczywiście rynek nie śpi i ostatnio podsuwa nam całą gamę etno-produktów.
Wspomniałeś o badaniach etnograficznych i kontaktach kulturowych na linii miasto-wieś. W jaki jeszcze sposób prowadzone są zabiegi „reanimacji” polskiej sztuki ludowej?
Obserwujemy wiele dobrych praktyk. Mówię tu o działalności różnych fundacji i stowarzyszeń, które starają się promować folklor w jego wartościowej, głębszej formie związanej z określonym sposobem patrzenia na świat. Organizują warsztaty pieśni, tańców, gry na ludowych instrumentach, spotkania z muzykami wiejskimi. Są to na przykład Fundacja „Muzyka Kresów” z Lublina, „Domy Tańca” z Warszawy, Poznania i Krakowa, „Centrala Muzyki Tradycyjnej” z Wrocławia i wiele innych. Mam nadzieję, że dużo w kwestii poziomu zainteresowania folklorem i wiedzy o kulturze ludowej zmienią działania zaplanowane w ramach obchodów Roku Kolberga. Wiele z nich wykorzystuje elektroniczne media i pokazuje kulturę ludową w nowych, ciekawych odsłonach.
Wróćmy do Roku Kolberga. Wiadomo, że obejmie on swym zasięgiem nie tylko Polskę, ale również kraje ościenne, które w czasach Kolberga wchodziły w granicę historycznego Państwa Polskiego. Jak sądzisz, jaki będzie skutek tych działań?
Instytut im. Oskara Kolberga ma stały kontakt z badaczami folkloru z Ukrainy i Białorusi. Postać Kolberga jest tam ceniona, ale znana tylko w wąskich gronach specjalistów. Mamy nadzieję, że działania z okazji Roku Kolberga poszerzą tę grupę, a także pokażą pewną uniwersalność folkloru, jego ponadczasową i ponadnarodową wartość. Symboliczne w tym kontekście jest ponadto, że Kolberg, posiadający korzenie niemiecko-francuskie, urodzony w Polsce i wychowany wśród Polaków, dokumentował z wielkim oddaniem kulturę polską, ale też kulturę Rusinów czy Łużyczan, a my – niezależnie, z jakiego zakątka świata pochodzimy – możemy korzystać dziś z tego ogromnego źródła.
Niespełna 9% Polaków wie, kim był Oskar Kolberg, pozostali albo w ogóle nie kojarzą jego nazwiska, albo kojarzą je z Krzysztofem Kolbergerem lub laureatem Nagrody Nobla o bliżej nieokreślonym dorobku. Kim dla ciebie, młodego naukowca na co dzień stykajacego się ze spuścizną Oskara Kolberga jest postać tego wielkiego Polaka?
Kolberg był człowiekiem, który miał to szczęście, że odnalazł w życiu pasję, której mógł poświęcić się bez reszty. Miał też to szczęście, że mimo, iż nie założył rodziny, otaczała go grupa przyjaciół gotowych wspierać jego działania. Wspaniałą lekturą jest korespondencja Kolberga (wydana w serii DWOK, T. 64-66). Wyłania się z niej obraz zwykłego człowieka, oddanego kompana, nie uciekającego od żartów, ale i od narzekań, mającego swoje małe radości i troski. Osobiście lubię tak odbrązawiać wielkie postaci!
Dr Łukasz Smoluch – etnomuzykolog, antropolog kultury, adiunkt w Instytucie im. Oskara Kolberga w Poznaniu i w Katedrze Muzykologii UAM.