– Ale jak to? To WY nie macie „V”? – Po raz setny zapytał Javi, a Krysia przy tym patrzyła na mnie z przerażeniem.
– Po pierwsze nie WY, tylko MY (sama nie wiem, od kiedy to zaczęliśmy się dzielić na WY i MY?), a po drugie masz rację. Nie, nie mamy. Ale mamy „W” i tak oto właśnie ją czytamy.
– Okej, okej, już pamiętam – przytaknął.
– Ufff… Czytaj dalej, proszę – powiedziałam z nadzieją w głosie.
– Łiełiórka wskoczyła na drzewo…
(fragment książki Martyny Górniak Pełech „Dzieci Wielojęzyczne”)
Wychować dziecko nie jest łatwo, a wychować dziecko dwujęzyczne początkowo wydaje się projektem zupełnie niewykonalnym. Wiele polskich mam zna temat od podszewki. Ale co zrobić, kiedy czas się spakować i po raz kolejny wyjechać? Jak oznajmić dziecku, że w jego życiu pojawi się trzeci język? A wraz z nimi nowa tradycja, kultura i nowe otoczenie. Projekt wtedy nabiera zupełnie innego kształtu, a życie nabiera szalonego tempa. Utrzymanie bieżących języków bierze górę nad nauką nowych. Język ojczysty nagle staje się językiem mniejszości, o który trzeba walczyć. Metody OPOL, strategii miejsca, języka w domu i inne, przeplatają się ze sobą. Mądre książki i słowa naukowców muszą zmierzyć się teraz z rzeczywistością, a nasza dzielna Matka Polka mnoży pomysły w swojej w głowie.
Tymczasem los rzuca rodzinę na głęboką wodę Morza Śródziemnego, gdzie na maleńkiej wyspie okazuje się, że trzy języki to wciąż za mało. I wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa przygoda! Zwariowana, obfitująca w zabawne sytuacje i wzruszające momenty. Pełna podróży, zaskakujących pomysłów kreatywnej mamy i realizacji niezwykłych planów.
Przygoda ta, 10 lat później staje się książką, która jest dowodem na to, że wielojęzyczność i wielokulturowość mogą być sposobem na życie pełne szalonych pomysłów i wspaniałej zabawy.
Premiera książki już w październiku. Zapraszamy do lektury wszystkich, którym temat wielojęzyczności nie jest obcy. A także tych, którzy chcą poznać niezwykłą historię zupełnie zwykłej rodziny.