Grass, pisarz – autor powieści, poezji i dramatów, a także rzeźbiarz i rysownik, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1999 roku, przyszedł na świat 16 października 1927 roku. w Szpitalu Położniczym przy ul. Klinicznej (wówczas Schellmuehlerweg) w Wolnym Mieście Gdańsku.
Dzieciństwo spędził w gdańskiej dzielnicy Wrzeszcz, w domu przy ul. Lelewela 13 (Labesweg), w którym to budynku ojciec Grassa – Niemiec i ewangelik, prowadził wraz z żoną – Kaszubką i katoliczką, niewielki sklep kolonialny.
Za sprawą matki, Grass został ochrzczony w katolickim kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Zator-Przytockiego (Schwarzerweg) we Wrzeszczu. Ukończył szkołę powszechną przy ul. Pestalozziego (Pestalozzistrasse), a potem uczył się w kilku gimnazjach, w tym „Conradinum” przy ul. Piramowicza (Kruzestrasse).
Wiele zlokalizowanych we Wrzeszczu budynków związanych z dzieciństwem i wczesną młodością pisarza przetrwała (w przeciwieństwie do historycznego centrum Gdańska, które w 1945 r. zostało zburzone w 90 procentach) i dziś można spacerować po Gdańsku szklakiem Grassa i bohaterów jego – rozgrywających się w mieście powieści, zwłaszcza trylogii gdańskiej, na którą składają się „Blaszany bębenek”, „Kot i mysz” i „Psie lata”.
– Pewnie trochę inaczej odbieram książki Grassa, niż czytelnicy pochodzący z innych stron, bo przez okno widzę miasto, które było dla niego miejscem życia, a konkretnie dom, w którym mieszkał przed wojną – mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową gdański pisarz Stefan Chwin wspominając zmarłego 13 kwietnia noblistę.
Rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Antoni Pawlak sądzi, że Grass mógł przed wojną bywać w jego mieszkaniu we Wrzeszczu. – Nasze domy dzieliło 150 metrów i kilkadziesiąt lat. W jego wspomnieniowej książce „Przy obieraniu cebuli” wyczytałem, że jako mały berbeć chodził po mieszkaniach w okolicy sklepu swoich rodziców, aby przypomnieć o długach za zakupy – opowiada Pawlak.
– Pisząc przewodnik po Gdańsku śladami Guentera Grassa i bohaterów jego książek, zobaczyłem w nim mieszkańca ulicy Lelewela, kogoś, kto chodził tymi samymi ulicami i prawie że w tych samych sklepach robił zakupy. A co najważniejsze – uwiecznił to w literaturze. To Grass dał nam, współczesnym mieszkańcom Gdańska, to wielokulturowe niemiecko-polsko-żydowsko-kaszubskie miasto, jakim był przed wojną – podkreśla z kolei w rozmowie z Polską Agencją Prasową Mieczysław Abramowicz, gdański pisarz i historyk.
W jego opinii Guenter Grass był dla Gdańska kimś bardzo szczególnym. Nie traktowano go tutaj, jako pomnikową postać literatury, noblistę. „Traktowaliśmy Grassa, a on to chyba lubił, jako kogoś spośród nas, niemal sąsiada z Wrzeszcza” – zaznacza Abramowicz.
Już w 1993 r., a więc sześć lat przed tym, jak Grass otrzymał Nagrodę Nobla, radni Gdańska przyznali pisarzowi tytuł honorowego obywatela miasta. W tym samym roku otrzymał on też doctorat honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego.
Gdy kilkanaście lat później Grass ujawnił, że pod koniec wojny służył w hitlerowskiej formacji zbrojnej Waffen-SS, w Gdańsku podniosły się głosy, by odebrać mu honorowe obywatelstwo. Samorząd zlecił wówczas sondaż, w którym zapytano o zdanie mieszkańców: 52 proc. z nich uznało, że Grass nie musi się zrzekać tytułu.
Od 13 lat na placu Wybickiego w gdańskim Wrzeszczu, nieopodal ulicy, przy której mieszkał Grass stoi ławeczka, na której zainstalowano rzeźbę Oskarka – bohatera najsłynniejszej powieści Grassa – „Blaszanego bębenka”. Początkowo na ławce znaleźć się miała też figura pisarza, jednak nie wyraził on na to zgody. – Zawsze będzie to jeszcze możliwe, kiedy pożegnam się już z tym pełnym sprzeczności światem i uwolniony zostanę od myśli o honorach i oczekiwaniach – napisał wówczas Grass w liście do prezydenta Gdańska.
Nie miał jednak Grass nic przeciwko nazwaniem jego imieniem … toalet. Propozycję taką złożył, gdy w 2000 r. odwiedził swój dawny rodzinny dom przy ul. Lelewela i odkrył, że jego mieszkańcy muszą korzystać ze wspólnych toalet ulokowanych między piętrami. – Prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi, który wspomniał, że miasto chce uhonorować moją osobę, powiedziałem, że najbardziej ucieszyłbym się, gdyby przy ul. Lelewela 13 każda rodzina miała już własną toaletę. I nawet można je nazwać moim imieniem – mówił wówczas Grass.
Sprawy toalet nie udało się rozwiązać: do dziś mieszkańcy dawnego domu Grassa korzystają ze wspólnych ustępów. Rzecznik prezydenta Gdańska Antoni Pawlak tłumaczy PAP, że miasto chciało rozwiązać ten problem, ale na przeszkodzie stanęły kwestie własnościowe i brak zgody części lokatorów.
Jak zaznaczył Pawlak, miasto chce natomiast wrócić do pomysłu umieszczenia figury Grassa na ławeczce obok Oskarka. – Z ostateczną decyzją poczekamy jednak na ogłoszenie ostatniej woli artysty. Nie chcielibyśmy robić nic wbrew niej – mówi Pawlak.
Wspólnie z powołaną przed sześcioma laty przez samorząd Gdańską Galerią Guentera Grassa, miasto chce też zorganizować w pierwszych dniach maja spotkanie upamiętniające pisarza. Szczegóły są dopiero ustalane. Pewne jest jednak, że spotkanie odbędzie się w kościele św. Jana, który Grass szczególnie sobie upodobał.
Katarzyna Gumowska, rzecznik Gdańskiej Galerii Miejskiej, której częścią jest Gdańska Galeria Guentere Grassa, poinformowała z kolei PAP, że z całą pewnością placówka organizować będzie nadal Festiwal Grassomania, który od sześciu lat odbywał się co roku na początku października, w okolicach urodzin artysty. Na festiwal składały się zwykle wystawy, spotkania i inne imprezy poświęcone Grassowi. Gościem festiwalu bywał także sam Grass, który odwiedzał Gdańsk mniej więcej co dwa lata.
W październiku ub.r., w czasie ostatniej edycji imprezy, Grass osobiście odsłonił zainstalowaną na przedprożu galerii rzeźbę „Turbot pochwycony”. To był ostatni pobyt artysty w mieście. Przyjechał on wówczas do Gdańska z dużą częścią swojej rodziny. – Towarzyszyło mu kilkadziesiąt osób, w tym dzieci, wnuki i ich partnerzy. Była to jedna z wycieczek, na których pokazywał rodzinie ważne dla niego miasto – opowiada Gumowska.
Dziś Galeria Guentera Grassa ma w swoich zbiorach osiem rzeźb, około 20 rysunków i stu grafik artysty. Większość prac jest darem artysty dla Gdańska, część z nich kupił samorząd. W opinii dyrektor placówki Iwony Bigos, szczególnie cenne są rysunki, które artysta podarował miastu w momencie powołania do życia galerii jego imienia. – Najstarszy z tych rysunków jest z lat 50., a najmłodszy pochodzi z 2002 r. Jest to więc taki przekrój jego twórczości rysunkowej – mówi PAP Bigos.
Ponad 70 grafik noblisty posiada też Muzeum Narodowe w Gdańsku. Prace pochodzą głównie z darów, które artysta przekazał rodzinnemu miastu w 1980 oraz 1999 roku. Jak powiedziała PAP rzecznik muzeum Małgorzata Posadzka, zwłaszcza pierwsza z podarowanych kolekcji jest wyjątkowa, bo zawiera powstałe w latach 1972-1980 grafiki wykonane w technice akwaforty i suchej igły, a nawiązujące do najważniejszych powieści pisarza, w tym „Blaszanego bębenka” czy „Turbota”.
Gdańskie zbiory prac Grassa to największa w Polsce kolekcja twórczości plastycznej tego noblisty. Jak powiedziała PAP Gumowska, zbiorami o podobnych rozmiarach mogą poszczycić się jeszcze tylko niemieckie instytucje kulturalne ulokowane w Lubece, Getyndze i Berlinie.
Autor: Anna Kisicka /Polska Agencja Prasowa
Fotografia © Stefan Kraszewski / PAP