Dorota Kośmicka-Gacke – producentka filmowa i telewizyjna z 22-letnim doświadczeniem. Jako menadżer i producent amerykańskiej telewizji HBO współprodukowała m.in. takie tytuły jak „Sezon na leszcza”, „Weiser”, „Operacja Sammum” , „Na koniec Świata”, „Szczęśliwego Nowego Jorku” czy „Billboard”.
Pracując dla TVN była jednym z producentów filmów „Vinci” i „Nigdy w życiu”, wyprodukowała i nadzorowała realizację seriali komediowych: „Niania”, „Hela w opałach”, „Camera Cafe” oraz „Kasia i Tomek”.
Stworzyła 5 sezonów uwielbianego przez widzów serialu „Rodzinka.pl”, wielokrotnie nominowanego do nagrody Telekamery. Ma na swoim koncie Telekamerę za serial „Niania” oraz nominację do Wiktorów w kategorii Najlepszy Producent 2012. Uznawana jest za jedną z trzech najbardziej wpływowych kobiet polskiego show biznesu. Jest członkiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich i Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych.
Od 2015 r. realizuje pod skrzydłami firmy producenckiej ATM, serial obyczajowy „Druga Szansa”. Dalsze losy jego bohaterów w drugim już sezonie, można od września śledzić na antenie TVN.
Czym zajmuje się producent filmowy? To twórca czy inwestor?
Producent przede wszystkim żyje projektem, który robi. Jest to niewątpliwie zawód częściowo artystyczny i wymaga umiejętności tworzenia grup produkcyjnych a jednocześnie grup scenariuszowych, historii, zdarzeń, które potem przekuwamy w to co ludzie na końcu oglądają – film fabularny lub serial.
Producent ma za zadanie, i to go „nakręca”, opowiadania historii wciąż z nowymi ludźmi i w nowych zespołach, a także poszukiwania inwestorów do realizowania tych marzeń. (śmiech)
Każdy nowy scenariusz jest jak nowa miłość. To zawsze jest pomysł lub aktor dla którego piszemy i budujemy wokół niego nowy świat. Na początku na pewno jest ta jedna, nowa myśl, która czasami przychodzi z reżyserem, albo pojawia się w obliczu przyjaźni z aktorem, bądź aktorką, którzy mnie fascynują. Lubię czytać scenariusz, od którego nie mogę się oderwać…
Zaczynamy rozmawiać, dzielimy się swoimi przemyśleniami i tworzymy jakiś wspólny świat, który widzimy tak samo. Do tego dołącza potem grupa pozostałych twórców: operator, scenograf, kostiumolog, reżyser i wszyscy ten świat wspólnie kreujemy. Tak było też przy „Drugiej Szansie”. Pierwszą osobą z którą powołałam ten świat była Joasia Pawluśkiewicz, ale całą historię Moniki Boreckiej wzięła w swoje ręce grupa scenarzystów pod wodzą Katarzyny Śliwińskiej-Kłosowicz. Dziś wspólnie budujemy już zręby trzeciego sezonu.
Skąd wziął się pomysł na „Druga Szansę”?
Z życia. Produkuję seriale i patrzę na show biznes od kilkudziesięciu lat – począwszy od studiów na dziennikarstwie i naukach politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, poprzez pracę w HBO, TVN,TVP, aż do dziś. Zdarza się, że z Małgosią Kożuchowską podpowiadamy scenarzystom, wzbogacając historię, którą opowiadają, ale jej nie piszemy.
Ponieważ jest to serial o kobiecie, pokochały ją Polki borykające się z „nieshowbiznesowymi” problemami. Próbujemy opowiedzieć jak dać sobie radę w życiu, będąc aktywną zawodowo kobietą i spełnić się jako partnerka i matka. Te wątki połączyliśmy w polskim serialu po raz pierwszy i związaliśmy silnie ze światem Telewizji i szeroko pojętego show biznesu. Ta mieniąca się układanka i galeria typów postaci z różnych światów spodobała się widowni TVN. Jednocześnie, co szczególnie zasługuje na podkreślenie, wizerunek i charakter Moniki Boreckiej stworzyła wybitna kostiumolog Dorota Williams. Obok kostiumu bohaterki, znakomite zdjęcia Tomasza Dobrowolskiego i filmowy charakter produkcji wciągają widza w nasz świat.
Wszystkie Pani seriale odnoszą sukces, jak to się robi? Co daje Pani tą pozytywną energię?
Nie zawsze było tak różowo. To ogromny wysiłek i determinacja, nie tylko moja, ale także moich bliskich, którym najbardziej ufam.
Pozytywną energię czerpie się z dobra, które trzeba kreować na przekór wszystkiemu! I trochę o tym jest też opowieść o Monice Boreckiej. Kobiety takie jak ona można spotkać również w Londynie czy Nowym Jorku – to bardzo uniwersalna historia.
Serial „Druga szansa” porusza wiele ważnych społecznie kwestii – transplantologia, relacje dzieci z rodzicami, czy uzależnienia – pobudzając tym samym widza do ich przemyślenia.
Bo takie jest życie, a problemy, które rozwiązujemy nie ograniczają się do wyboru koloru lakieru do paznokci, czy udziału w castingu. Życie konfrontuje nas i zmusza do poważnych wyborów poza kadrem i okiem kamery.
Myślę, że ludzie oglądając ten serial właśnie to doceniają, że stawiamy tam pytania o to, czym jest życie kobiety kiedy przeradza się ono w pracoholizm, kiedy zaburzamy własne poczucie wartości robiąc coś beznamiętnie, z nudy, tylko dla poczucia bezpieczeństwa; kiedy możemy oddać swoje serce w jakimś szlachetnym celu i że czasami robimy to dla osób obcych, nie tylko bliskich. To jest życie! Show biznes daje tu tylko ciekawe tło, ale postaci które razem z Małgorzatą Kożuchowską grają Bartłomiej Świderski, Małgorzata Pieńkowska, Bartłomiej Topa są z krwi i kości.
Serial robimy metodą filmową na dwie kamery, dlatego wymaga to ogromnej sprawności od pionu operatorskiego pod wodzą Tomasza Dobrowolskiego, scenograficznego (Agata Stróżyńska i Magdalena Marszałek) i produkcyjnego (Grzegorz Olkowski). Pokazujemy życie Warszawy i tętniący show biznes korzystając z naturalnych wnętrz. Aktorzy wcielają się w postaci tym łatwiej, im więcej o nich wiedzą. Realizacja drugiego sezonu „Druga Szansa” to ogromne przedsięwzięcie produkcyjne, którym dowodzi Grupa ATM i bardzo profesjonalne kierownictwo produkcji.
Czy trudno było namówić TVN do realizacji tego serialu?
Pana dyrektora Edwarda Miszczaka przekonałam chyba w pierwszych słowach mojej eksplikacji producenckiej. Napisałam w niej, że chcę zrobić serial dla kobiet, które w życiu już coś przeżyły a w roli głównej widzę wyłącznie jedną bohaterkę – Monikę Borecką, którą zagra Małgosia Kożuchowska.
Dyrektor Edward Miszczak ma dużą intuicję i talent, zaufał mi i Katarzynie Śliwińskiej-Kłosowicz pozwalając na tworzenie tej historii w dużym komforcie i kreatywnej współpracy obu stron. Co nie zmienia faktu, że przy starcie emisji jesiennej ramówki wspólnie przeżywaliśmy lęki czy ten nowy i zaskakujący temat spodoba się widzom… (śmiech)
Ma Pani też dobrą rękę do wyszukiwania aktorskich talentów, jak to się robi?
Obserwuję aktorów w teatrze i potem chętnie zapraszam ich do współpracy przy serialach jeśli oczywiście mają czas. Tak spotkałam Maję Ostaszewską, Cezarego Kosińskiego, Tomka Karolaka, Katarzynę Herman czy moje ostatnie odkrycie – Maćka Musiałowskiego i Monikę Mariotti.
Teatr dla aktora jest kluczowym polem zdobywania doświadczenia, które procentuje w kinie i serialu.
Mam swoich ulubionych reżyserów castingu Małgorzatę Adamską, Ewę Brodzką czy Edwina Bażańskiego, ale zdarza się tak jak w przypadku Maćka Musiała, że jego obsadzenie w „Rodzince.pl” było odstępstwem od wszelkich reguł. Odnalazłam go na jednym z pierwszych castingów jakie robiłam do „Niani”- był wtedy pięciolatkiem. Kilkanaście lat później przy pracach nad castingiem do „Rodzinki.pl”, Maciek pojawi się ponownie i zdobył moje serce i zaufanie. Postać Tomka Boskiego to była już duża, poważna rola – myślę, że poradził sobie z nią świetnie.
Agnieszkę Dygant podziwiałam w serialu „Na dobre i na złe”, kiedy szukałam głównej bohaterki do formatu „The Nanny” w reżyserii Jerzego Bogajewicza. Kiedy Agnieszka przyszła na casting do tej roli nie była pewna i musiałam ją przekonywać do przyjęcia naszej propozycji. Pamiętam jak obiecałam Jej, że „Niania” będzie jedną z najpiękniejszych podróży Jej życia. Naprawdę tak myślałam, a życie pokazało, że chyba niewiele się pomyliłam (śmiech).
Joannę Brodzik znałam z serialu „Graczykowie” i wierzyłam, że to właśnie ona powinna być partnerką Pawła Wilczaka w „Kasi i Tomku”. Jurek Bogajewicz wspaniale poprowadził tę parę i wydobył z nich charyzmę i urok oraz naturalność relacji.
Podobnie było z wyborem, debiutującej wówczas Natalii Rybickiej do pracy w serialu „Londyńczycy”. Właśnie rola Asi Budzisz przyniosła jej, w 2009 roku, nagrodę dla Najlepszej Aktorki Drugoplanowej na Międzynarodowym Festiwalu Produkcji Telewizyjnych „RomaFictioFest” w Rzymie.
Z resztą dzięki m.in. wspaniałej obsadzie i kreacjom, które stworzyli Gabriela Muskała, Robert Więckiewicz, Lesław Żurek, Rafał Maćkowiak czy Marcin Bosak, serial „Londyńczycy” na tym samym festiwalu otrzymał również nagrodę dla Najlepszego Serialu.
Ale warto robić również filmy fabularne…
Tak! Nie zapominam o kinie, mam scenariusz do którego mocniej zabiło mi serce, ale to jeszcze długa droga… Podziwiam zdolnych, młodych reżyserów takich jak Michał Gazda, Xawery Żuławski, Maria Sadowska, Kinga Dębska czy Paweł Maślona. Fascynuje mnie Małgorzata Szumowska jako kobieta i twórca stojący za kamerą. Odważna, bezkompromisowa artystka i delikatna, piękna kobieta.
Czasami marzy mi się wejście na plan historii, którą opowie debiutant, zawsze szukam młodych twórców. Kilku z nich debiutowało już pod moimi skrzydłami – miło wspominam pracę z Gregiem Zglińskim przy „Londyńczykach” , Patrickiem Yoką przy „Heli w opałach”, „Niani” i „Rodzince.pl”.
Kino wymaga specjalnego skupienia, dlatego nie jest to temat, który można pogodzić z codzienną pracą w serialu, choć obydwa te pola są fascynujące i kuszące.
A jak zmieniają się współczesne media?
Zdecydowanie przechodzimy do sieci, która daje nam możliwość oglądania sprofilowanego tematycznie i gatunkowo „kontentu”. To umożliwia nam wybór i daje komfort pory oglądania i śledzenia ulubionych programów.
Nikt nie będzie nam mógł w przyszłości narzucić sposobu oglądania filmu, serialu, ulubionej rozrywki czy dokumentu ramówką – to słowo umrze. Pewnie zmienią się także formy emitowania bloków reklamowych – widzę już tendencję do wzrostu ilości lokowanych produktów w serialach i filmach. Powoli umiera cykl rodzinnego „zasiadania” na kanapie, a rodzi się zindywidualizowane oglądanie na wielu ekranach: telewizora, tabletów i smartphone’ów.
Równolegle możemy oglądać ulubiony serial na Playerze, logując się na media społecznościowe i pisać komentarze w sieci. To nowość od kliku lat. Wielopłaszczyznowe multimedia właśnie nas dopadają, a tradycyjna Telewizja cierpi na spadek widowni i udziału w rynku.
Brała Pani udział jako producent nadzorujący ze strony HBO w realizacji filmu „Szczęśliwego Nowego Jorku” oraz serialu „Londyńczycy” dla Telewizji Polskiej. Czy doświadczenie emigracji o którym mówią te produkcje, ma również jakieś odniesienie do Pani życia?
Na pewno los dał mi możliwość obserwacji życia prawdziwego emigranta – Jerzego Bogajewicza, z którym łączyło mnie zawodowo wiele lat wspólnych doświadczeń i to mnie zafascynowało. Razem pracowaliśmy przy serialu „Niania”, „Kasia i Tomek” i „Kamera Cafe”.
Jerzy Bogajewicz emigrował z Polski jako aktor Teatru Grotowskiego do Los Angeles i tam rozpoczął karierę, która zaowocowała nominacją do Oskara dla Sally Kirkland grającej w jego filmie „Anna” oraz kontraktem z dużą wytwornią filmową, z którą w 1993 roku zrealizował film „Trzy serca” z Kelly Lynch i młodym Williamem Baldwinem.
To jest filmowiec pełną gębą i jednocześnie emigrant. To życie na walizkach, w rozdarciu między Polską a tym innym krajem w pewnym sensie dotyczyło i mnie. Sama mam rodzinę, która żyje na emigracji w Chicago, Londynie, Sztokholmie i Genewie. Dzięki temu mogłam obserwować także emigracyjne ścieżki moich bliskich.
Zachęciło mnie to do starań o projekt „Londyńczycy” w Telewizji Polskiej. Zrealizowałam go w grupie producenckiej z Anną Kempińską, producentką z Firmy Telemark i wspaniałymi reżyserami m.in. Gregiem Zglińskim i Wojtkiem Smarzowskim. To była piękna przygoda, która przyniosła serialowi dziesięć międzynarodowych nagród i wielu fanów.
Produkcja ta dała mi również możliwość sięgnięcia do własnych korzeni i mojej emigracji, kiedy to jako studentka mieszkałam i pracowałam w Londynie. Sprzątałam u zwariowanej hinduskiej rodziny, próbowałam utrzymać się z pracy jako prezenterka w brytyjskiej telewizji muzycznej dla tzw. bloku wschodniego. To było fajne doświadczenie, ale jednocześnie wtedy emigracja wyglądała inaczej.
Kilkanaście lat później, moje marzenie się spełniło. Zrobiliśmy wtedy dwa sezony i myślę, że jest to temat cały czas otwarty i nadal aktualny dla milionów polskich rodzin. Marzy mi się podejście do niego ponownie.
Wracając do serialu „Druga szansa” czy może nam Pani zdradzić jeszcze na koniec co czeka nas w kolejnych odcinkach? Kto tym razem wystąpi gościnnie?
W tym sezonie swoje cameo będą mieli Kasia Klich i Tomasz Ossoliński, a do obsady dołączyli Jan Wieczorkowski, Mikołaj Roznerski, Cezary Żak i Rafał Rutkowski. Mogę powiedzieć, że nasi bohaterowie dotrą na salony, a w jedenastym odcinku wezmą udział we wspaniałym pokazie mody, a reszta niech pozostanie niespodzianką… (śmiech)
Dziękujemy za rozmowę i trzymamy kciuki za powodzenie drugiego i trzeciego sezonu „Druga Szansa”.
Wszystkie odcinki i aktualne informacje znajdziecie na oficjalnej stronie serialu: Druga szansa oraz na Player.pl
We wrześniu 2016, nakładem wydawnictwa Edipresse ukazała się również książka: Lidia Mariotti „Druga Szansa”
Fotografia © Robert Palka