Z Piotrem Alexewiczem rozmawiała Marzena Tataj z Fundacji Godła Promocyjnego Teraz Polska.
W jaki sposób odkrył pan w sobie fascynację muzyką poważną, skoro pochodzi pan z lekarskiej rodziny?
Piotr Alexewicz: W mojej rodzinie nie było przede mną muzyków. Oboje rodzice są lekarzami, ale posiadają słuch muzyczny. Dlatego zwrócili uwagę, kiedy już jako dwuletni chłopczyk podchodziłem do starego pianina, które stało w domu, i grałem na nim zasłyszane melodie. Zdecydowali się posłać mnie do prywatnej szkoły muzycznej, aby przekonać się, czy coś z tego będzie. Po roku nauki dostałem się do podstawowej szkoły muzycznej. Przez pierwsze sześć lat muzyka fortepianowa nie była moją główną pasją. Znacznie bardziej interesowała mnie muzyka symfoniczna oraz orkiestra, którą postrzegałem jako jeden wielki organizm. Zawsze chciałem zostać dyrygentem i to pragnienie drzemie we mnie do dziś. Jednak w szkole muzycznej II stopnia zapałałem wielką miłością do fortepianu. Również dlatego, że poznałem jego możliwości, także dzięki YouTube’owi i płytom CD.
Który z pianistów czy pedagogów miał na pana największy wpływ?
Przechodziłem przez rozmaite etapy w toku swojego rozwoju jako człowiek i pianista. Początkowo w nagraniach i recitalach szukałem zupełnie czegoś innego niż teraz. Wcześniej fascynowała mnie gra szybka, z polotem i dużą dozą wirtuozerii. Teraz szukam przede wszystkim głębi wyrazu i zrozumienia intencji kompozytora. Dla mnie kompozytor zawsze jest najważniejszy, a jego wskazówki są jak mapa. Można docierać do celu różnymi drogami. Wybrana przez nas droga jest metaforyczną interpretacją. Możemy być w pełni zgodni z zapisem kompozytora, jednocześnie „filtrując” muzykę przez własną osobowość.
Myśląc o pedagogach i pianistach, którzy wywarli na mnie największy wpływ, muszę przede wszystkim wymienić prof. Pawła Zawadzkiego, u którego mam zaszczyt uczyć się już ponad siedem lat. To właśnie jego interpretacja arcytrudnego koncertu fortepianowego d-moll Sergiusza Rachmaninowa sprawiła, że sam zapragnąłem wykonywać owe wspaniałe dzieła. Ponadto profesor jest także znakomitym pedagogiem. Inspirują mnie również ciągle rosyjscy pianiści: Grigorij Sokołow, Dmitri Alexeev, Paweł Giliłow oraz Dina Yoffe i sir András Schiff. Zawsze ceniłem także wybitnego rumuńskiego dyrygenta Sergiu Celibidache.
Pianistyka na światowym poziomie wymaga wielu godzin ćwiczeń i wyrzeczeń, które muszą być szczególnie dotkliwe dla młodego człowieka.
Bez wątpienia bycie muzykiem wymaga wielu wyrzeczeń. Każdy z nas musi poświęcić co najmniej cztery–pięć godzin dziennie na pracę przy instrumencie. Oczywiście bywają dni, kiedy nie da się poćwiczyć aż tyle. Fizyczny kontakt z klawiaturą na pewnym etapie nie jest jednak najważniejszy. Muzyka rodzi się w naszym umyśle i sercu, dopiero później idzie do palców, które powinny być najlepszymi rzemieślnikami. To właśnie praca intelektualna, analiza wykonywanych utworów, poszerzanie horyzontów sprawiają, że interpretacja może być zgodna z naszymi intencjami i przemyśleniami. Należy dużo myśleć i analizować. I nie wiąże się to z wielokrotnym wysłuchiwaniem innych wykonawców grających ten sam repertuar. Przeciwnie, należy samodzielnie budować wizję interpretacji na podstawie tekstu muzycznego. Dopiero wtedy, kiedy odnajdziemy własną drogę i jesteśmy do niej przekonani, można posłuchać jakiegoś nagrania, dostarczając sobie inspiracji.
Jaki repertuar szczególnie pana frapuje i inspiruje?
Jest wielu kompozytorów, którzy są mi bardzo bliscy. Moją wielką miłością jest Gustaw Mahler. Może dzieje się tak dlatego, że – mówiąc pół żartem, pół serio – mogę go odbierać, nie musząc go wykonywać, bowiem napisał niewiele utworów na fortepian. Wracając jednak do kompozytorów, którzy tworzyli muzykę fortepianową – muszę przede wszystkim wymienić Jana Sebastiana Bacha. Sir András Schiff powiedział kiedyś: „Jeżeli chciałoby się w muzyce znaleźć trójcę świętą, Bach byłby ojcem, Mozart – synem, a Schubert – duchem świętym”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Ta wielka trójca zawsze była bliska mojemu sercu. Oczywiście Fryderyk Chopin również jest dla mnie bardzo ważny, jednak jego muzyka jest bardzo zazdrosna i nie lubi kompromisów. Dlatego Chopin grany w dużych ilościach i bez przerwy może niekiedy zupełnie wykończyć pianistę. Jego muzyka jest wspaniała, lecz jednocześnie bardzo wyczerpująca. Na szczęście dla mnie uwielbiam także muzykę francuską: Ravela, Debussy’ego, Messiaena, a także Liszta oraz wielkich Rosjan – Prokofiewa i Rachmaninowa.
Podczas koncertów od pierwszych taktów zyskuje pan sympatię publiczności dzięki swemu ogromnemu talentowi i charyzmie scenicznej. A czy lubi pan kontakt z publicznością?
Moim zdaniem my, wykonawcy, gramy ku czci kompozytora oraz dla publiczności. Relacja wykonawca – publiczność jest najważniejsza i może być bardzo inspirująca, bo warunkuje atmosferę koncertu. Nie ma piękniejszego doznania dla artysty niż cisza, która dobiega z foteli sali koncertowej po ostatnim takcie utworu. Każdy koncert jest jednak dla mnie wielkim stresem i nie wstydzę się tego. Nie wierzę wykonawcom, którzy twierdzą, że nie odczuwają stresu na scenie. Albo nie są do końca szczerzy, albo nie zdają sobie sprawy z tego, jaką wagę ma przekazywanie sztuki ludziom. To ona nas kształtuje, sprawia, że jesteśmy lepszymi ludźmi, że wszystkie konflikty czy różnice poglądów mogą zostać zapomniane choćby na czas obcowania ze sztuką. Wtedy wszyscy wspólnie możemy wznieść się na wyższy poziom egzystencji.
Czym jest dla pana nominacja do tytułu Młodego Promotora Polski?
Jest oczywiście wielkim wyróżnieniem. Występuję na wielu międzynarodowych konkursach, gram wiele zagranicznych koncertów i wszędzie jako Polak reprezentuję nasz kraj. Dlatego cieszę się, że moje dotychczasowe działania na rzecz ojczyzny zostały dostrzeżone. Przy tej okazji muszę podzielić się także osobistą refleksją. Niestety, polska muzyka nie jest dostatecznie znana za granicą, oczywiście za wyjątkiem Chopina. Niezmiernie rzadko słyszy się na przykład Szymanowskiego w wykonaniu zagranicznego pianisty. Mam nadzieję, że małymi krokami uda nam się zmienić ten stan rzeczy. To również mój cel.
Szczegółowe informacje: Fundacja Godła Promocyjnego Teraz Polska
Fotografia © Kamil Broszko / Teraz Polska