W Ekwadorze mieliśmy spędzić według oryginalnego planu jedynie tydzień. Planowaliśmy odwiedzić zaledwie dwa miasta: Quito i Cuenca. Jednak od pierwszej chwili kiedy tam wjechaliśmy kraj ten spodobał nam się do tego stopnia, że pobyt wydłużył nam się niemal do miesiąca, podczas którego udało się nam zjechać całe Andy Ekwadorskie, odwiedzić całkiem sporo miast i miasteczek oraz pochodzić co nieco po tutejszych wulkanach.
Oczywiście przebywając w Ekwadorze próbowaliśmy się dowiedzieć czegoś na temat tutejszej Polonii. Ze zdobytych informacji wynika, że w Ekwadorze obecnie mieszka około 400 osób z polskimi paszportami i są to głównie polscy Żydzi, którzy przyjechali tutaj w okresie drugiej wojny światowej, Ciekawostką jest to, że aż czwórka z nich znajduje się obecnie w pierwszej dziesiątce najbogatszych osób w kraju. W Quito mieliśmy przyjemność spotkania z Polakami, którzy mieszkają tutaj już od prawie 40 lat. Tesknią oni za Polską i starają się ją odwiedzać w miarę regularnie. W swoich domach gotują polskie potrawy, a w ogródkach rosną u nich polskie owoce i warzywa (np. buraki, koperek, poziomki). Od nich też usłyszeliśmy ciekawą teorię na temat ekwadorskiego podejścia do kwestii czasu. Ponieważ w Ekwadorze brakuje pór roku, i w związku z tym nie ma potrzeby się spieszyć na przykład ze zbiorami zbóż, dlatego też nie ma znanego nam w Europie pośpiechu.
Podczas spotkań z Ekwadorczykami również próbowaliśmy się dowiedzieć, co wiedzą o Polsce i Polakach. Podobnie jak to już miało miejsce w Kolumbii najczęściej wiedza ta ograniczała się do znajomości Jana Pawła II oraz czasami Lecha Wałęsy. Pozytywnie pod tym względem zaskoczyli nas Couch Surferzy. Najczęściej okazywało się, że mieli oni już wcześniej gości z Polski i mają o naszym kraju, kuchni i języku jako takie pojęcie. Jeden z naszych gospodarzy utrzymuje regularny kontakt ze znajomymi z Polski, a nawet pokazał nam przetłumaczoną na język angielski książkę Janusza Wiśniewskiego „Samotność w sieci” ze specjalną dedykacją po polsku. Jednak, chyba najciekawsze spotkanie zdarzyło nam się w malutkiej wiosce Guano, koło Riobamby. Okazało się bowiem, że pan pracujący w tamtejszej informacji turystycznej ma narzeczoną z Polski i obecnie się stara o wizę do naszego kraju.
W większości odwiedzanych przez nas miast staraliśmy się dowiedzieć czy przyjeżdża tam dużo gości z Polski. O dziwo odpowiedź zawsze była twierdząca. Jednakże, kiedy przeglądaliśmy rejestr odwiedzających bardzo rzadko udawało się nam natknąć na polskie nazwiska, tak więc informacja na temat rzekomych licznych przyjazdów Polaków (szczególnie do miejsc mniej turystycznych) nie wydaje się do końca przekonywująca.
Ekwador spodobał się nam przede wszystkim ze względu na wspaniały klimat, przepiękne, górskie krajobrazy, niskie ceny oraz niesamowicie sympatycznych, ciekawych ludzi. Jeśli mielibyśmy udzielić jakiś porad osobom wybierającym się do tego kraju radzilibyśmy odbić nieco od najbardziej popularnych wśród turystów miejscowości i odwiedzić o wiele bardziej autentyczne wioski i miasteczka, gdzie widok turysty wciąż należy do rzadkości i wzbudza niemałą atrakcję.
Nasz blog: Poriomaniacy