Peru urzekło nas do tego stopnia, że nasz pobyt tutaj wykorzystalismy do ostatniej chwili. Pełne 90 dni, które pozwoliła nam tutaj łaskawie spędzić pani celnik wbijając pieczątkę na granicy. Kraj ten oczarował nas niesamowitą różnorodnością krajobrazów, bogactwem kultury, mnogością ruin… Gdyby czas i budżet nam na to pozwoliły z wielką chęcią spędzilibyśmy tutaj drugie tyle czasu odkrywając kolejne magiczne zakątki. Tymczasem niestety musimy wyjeżdżać.
Jak się okazuje zdecydowanie nie jesteśmy jednak jedynymi Polakami zaczarowanymi przez magiczną atmosferę Peru. Już w 1852 roku przyjechał tutaj wybitny polski inżynier Ernest Malinowski, który wybudował najwyżej ówcześnie położoną kolej na świecie. Jest on wprawdzie jednym z najbardziej znanych Polaków w Peru, jednakże zdecydowanie nie jedynym, który miał swój wkład w rozwój kraju. Współpracował z nim między innymi Aleksander Miecznikowski, który poza pomocą Malinowskiemu, wyróżnił się jako budowniczy pierwszej drogi bitej w Peru prowadzącej z portu w Callao do Limy. Nasz inny rodak – Edward Habich był organizatorem pierwszej politechniki na kontynencie południowoamerykańskim.
Także obecnie w Peru żyje i aktywnie działa nasza Polonia. W Limie od 1983 roku funkcjonuje Dom Polski, który stara się krzewić polską kulturę i zwyczaje. Organizowane są obchody Bożego Narodzenia i Wielkanocy, a także Andrzejki, Mikołajki, Dzień Dziecka oraz polskie święta narodowe. Regularnie wydawana jest „Gazetka”, której wybrane numery można również znaleźć w internecie. W Domu Polskim zarejestrowanych jest około 150 Polaków oraz osób polskiego pochodzenia.
W Peru niestety nie udało się nam spotkać z Panią Ambasador, gdyż w czasie gdy przebywaliśmy w Limie, ona wyjechała akurat do Quito. Jednakże zupełnie przez przypadek, wchodząc na szczyt jednej z przedinkaskich piramid w Limie spotkaliśmy przedstawiciela tutejszej Poloni. Pomimo, że urodził się on już w Peru, mówił płynnie i bez akcentu po polsku. Oprowadzał akurat parę polskich turystów po zabytkach Limy. Na dodatek okazało się, że znał się dosyć dobrze z siostrą mojego męża, która pracuje jako pilot wycieczek do Ameryki Południowej, a także kojarzył moją kuzynkę mieszkającą tymczasowo w Limie. Wygląda na to, że Polonia w Peru nie jest zbyt liczna…
W przeciwieństwie do Kolumbii i Ekwadoru, gdzie polskich turystów było jak na lekarstwo, w Peru zaczęliśmy ich spotykać w dosyć sporej ilości. Tutaj jednak muszę wspomnieć o wyraźnym podziale kraju na nieodwiedzaną przez turystów północ i bardzo turystyczne południe. Podczas gdy na północy, pomimo niesamowitych zabytków, jako turyści wciąż stanowiliśmy lokalną atrakcję (na przykład co chwilę proszono nas o zrobienie sobie z nami zdjęcia), o tyle na południu kraju byliśmy zaledwie jednymi z wielu przyjeżdżających tu „gringos”. Tak też mniej więcej przedstawiała się sytuacja ze spotykanymi Polakami. Mniej więcej od Limy zaczęliśmy spotykać nie tylko przypadkowe osoby z Polski, ale także naszych znajomych, którzy akurat w Peru przebywali, bądź też właśnie tu przylecieli. I tak spotkaliśmy się z moją wspomnianą już wcześniej kuzynką oraz siostrą mojego męża, pewnym Polakiem poznanym w Londynie czy dawno nie widzianą koleżanką z liceum. Także na południu, natknęliśmy się na falę Polaków „z promocji”. Okazało się bowiem, że brazylijskie linie lotnicze miały promocję na loty do Limy w maju, z której to skorzystało sporo naszych rodaków.
Jak więc widać Polakom podoba się Peru. Przyjeżdżali tutaj już w XIX wieku i nadal przyjeżdżają, tym razem w nieco innych celach. Co jednak o naszym kraju wiedzą i myślą sami Peruwiańczycy? Podobnie jak z różnorodnością krajobrazów w Peru, tak i wiedza mieszkańców tego kraju jest skrajnie różna. Zacznijmy od pani przewodnik w porcie w Callao. Kiedy usłyszała, że jesteśmy z Polski strasznie się ucieszyła, twierdząc, że jeszcze nigdy nie spotkała nikogo z naszego kraju. W związku z tym miała do nas sporo pytań, począwszy od tego gdzie Polska się znajduje i jakim językiem się tam posługujemy (czy przypadkiem nie jest to francuski??), po bardziej szczegółowe pytania o na przykład ukształtowanie terenu. Zresztą pytanie o ukształtowanie terenu wyjątkowo często pojawia się w rozmowach z Peruwiańczykami. Podobnie ciekawa naszego kraju była 10-latka z małej wioski, którą odwiedziliśmy podczas trekkingu do Machu Picchu. Szczególnie fascynował ją śnieg, którego nigdy nie widziała z bliska, pomimo, że w oddali widać było zaśnieżone szczyty okolicznych gór.
Spotkaliśmy także chłopaka, który słyszał, że polskie dziewczyny są bardzo ładne i koniecznie chce nasz kraj odwiedzić i być może znaleźć ta sobie dziewczynę/żonę. Najbardziej zafascynował nas jednak przypadkiem spotkany na targu w Arequipie starszy pan, który gdy usłyszał, że jesteśmy z Polski, przywitał nas gromkimi okrzykami, jak to on kocha Polaków, bo jesteśmy narodem walczącym, nie poddającym się, a poza tym mamy te same kolory we fladze co Peru! Zapytany skąd zna historię Polski, powiedział, że studiował historię na uniwersytecie, a historia naszego kraju szczególnie go zafascynowała. Dużym zaskoczeniem także była pani sprzedająca bilety na wieżę widokową przy liniach Nasca. Zapytana co zobaczymy z góry odpowiedziała nam łamaną polszczyzną: „Dziewo, rece i jaściurka źniściona”.
Peruwiańczycy także bardzo kochają naszego papieża – Jana Pawła II. Jego obrazy można spotkać w wielu kościołach, a on sam odwiedzał Peru kilkakrotnie, o czym mieszkańcy pamiętają do dziś. W pokoju jednego z naszych gospodarzy wisiał plakat z wizyty Jana Pawła II w Cusco, a pani sprzedająca ciasta pod jednym z kościołów w Cusco, wspominała nam swoje uczestnictwo w tej pielgrzymce. Ta sama pani mówiła nam, że Jan Paweł II już dawno powinien zostać świętym, takim był dobrym człowiekiem.
A co do naszych dokonań w Peru: część Peruwiańczyków wie, że to Polak – Malinowski, wybudował kolej andyjską. Od jednego chłopaka zresztą dowiedzieliśmy się, że w Peru jest rzeka Malinowskiego. Płynie ona przez Puerto Maldonado, do którego nam nie starczyło czasu aby dojechać. Sama kolej Malinowskiego obecnie jest jedynie atrakcją turystyczną. Pociągi jeżdżą nią niezmiernie rzadko i są koszmarnie drogie. Od czasu do czasu jedynie można ujrzeć przjeżdżający niczym widmo pociąg towarowy.
Jest jeszcze jedno polskie osiągnięcie w Peru, o którym dotychczas nie wspomniałam: przepłynięcie kajakami Kanionu Colca. Po raz pierwszy zostało to dokonane przez polską ekipę w składzie: Andrzej Piętowski (kierownik wyprawy) i Piotr Chmieliński – kajakarze, Jerzy Majcherczyk – kapitan pontonu, Stefan Danielski i Krzysztof Kraśniewski – załoga pontonu, Jacek Bogucki – filmowiec, Zbigniew Bzdak – fotograf z krakowskiego klubu kajakowego AGH „Bystrze”. Piotr Chmieliński przewodził także w 1985 roku wyprawie do źródeł Amazonki, które znajdują się w Peru. Za obie te wyprawy został on oraz jego koledzy nagrodzony Nagrodą Guiness’a. Wiedząc o tych wszystkich osiągnięciach Polaków w Peru, z wielkimi nadziejami jechaliśmy do Kanionu Colca. Mieliśmy nadzieję spotkać Peruwiańczyków, którzy będą wiedzieli o „naszych” osiągnięciach. Niestety pod tym względem spotkało nas spore rozczarowanie. Żaden ze spotkanych mieszkańców Peru nie słyszał wcześniej o tej wyprawie, a polskie nazwiska nie mówiły im absolutnie nic.
Za parę dni opuścimy Peru, ten jakże różnorodny kraj. Spotkaliśmy tu wielu niezwykłych ludzi, zobaczyliśmy niezapomniane miejsca oraz spróbowaliśmy nietypowych potraw. Na pewno wrócimy tu kiedyś, aby raz jeszcze zachłysnąć się bogatą inkaską kulturą.
Nasz Blog:Poriomaniacy
Fotografia © Justyna Kloc