Jak przebiegały przygotowania do startu w konkursie?
Dość chaotycznie. O tym, że wyjeżdżamy do Chile dowiedzieliśmy się w grudniu, a już w lutym byliśmy na miejscu. W ciągu półtora miesiąca musieliśmy przejść cały proces wizowy, który w wypadku wizy pobytowej jest dość skomplikowany, zaplanować podróż, wynająć mieszkanie na miejscu, a przede wszystkim też pozamykać sprawy w Polsce, co w moim wypadku oznaczało przygotowanie dwóch firm na moją nieobecność.
Jeśli chodzi o sam etap aplikowania, który miał miejsce we wrześniu, tu akurat było spokojnie. Musieliśmy wypełnić dość długi kwestionariusz, w którym opisaliśmy jak działa nasza firma i jakie ma dokonania. Jednak, gdy zobaczyłem, że do tej edycji aplikowała rekordowa liczba firm z całego świata, okazało się, że mamy ok. 3% szans, że akurat PublishSoSimply zostanie wybrane. Oczywiście liczyliśmy, że będziemy wśród szczęśliwców, ale do czasu oficjalnego wyboru trzymaliśmy to w tajemnicy.
Na jakim etapie znajduje się aktualnie projekt PublishSoSimply?
Jest działającym i w pełni funkcjonalnym produktem. Właśnie w Chile udało nam się przejść z wersji testowo-próbnej do takiej, która ma już większość oczekiwanych przez nas funkcji. W listopadzie powinniśmy wprowadzić plany taryfowe. Obecnie korzystanie z produktu jest darmowe.
Dlaczego stawiasz na międzynarodową grupę docelową i interfejs angielski?
To taktyka, którą stosuje wiele narzędzi online. Naszą grupą docelową są osoby zajmujące się marketingiem, które w komunikacji stawiają na wydawanie dokumentów takich jak poradniki, przewodniki, ebooki, raporty. Zamiast wykorzystywać w tym celu pliki pdf mogą oni stworzyć u nas dokument, który będzie dopasowywał się do urządzeń mobilnych oraz zawierał wideo, dźwięk czy interaktywne wykresy. Nasi użytkownicy nie różnią się znacząco w zależności od miejsca zamieszkania, dlatego też mamy użytkowników obecnie na 6 kontynentach i w kilkudziesięciu krajach.
W czym pomógł Ci pobyt w Chile?
Start-Up Chile pomogło nam w uporządkowaniu naszego działania. W jednym biurze pracowaliśmy z kilkudziesięcioma firmami, mieliśmy dostęp do ekspertów oraz braliśmy udział w szkoleniach. To pozwoliło nam zbudować plan działań na najbliższe miesiące. Pozbyliśmy się też kilku typowo polskich przekonań, które akurat w świecie startupów nie są niczym dobrym. Sam wybór jest również bardzo motywujący – dobrze się pracuje wiedząc, że inni też widzą w tym potencjał.
Dlaczego warto aplikować w podobnych konkursach?
Bo warto dać sobie szansę. Tego typu wyjazd daje firmie duże przyśpieszenie. Z jednej strony daje środki potrzebne na rozwój, ale też wiedzę pomagającą ten rozwój budować. Przy tym jest to szansa na zdobycie międzynarodowych kontaktów i oswojenie się z działaniami na rynku globalnym.
Jakie masz trzy najcenniejsze wskazówki dla osób początkujących w biznesie?
Zawsze uważałem, że należy być mądrze wytrwałym. Większość sukcesów jest wynikiem długoletniej i ciężkiej pracy. Chociaż w środowisku firm działających w internecie istnieje mit o świetnych pomysłach, które realizują się same to jednak tego typu projektów jest niezmiernie mało. Większość efektów jest wynikiem poświęcenia, odpowiedzialności i zaangażowania. Przy tym nie można być upartym i należy mieć na tyle otwarty umysł, aby szybko się uczyć, dopasowywać do zmieniających warunków i działać efektywnie.
Fotografie © z archiwum prywatnego Michała Majewskiego, PublishSoSimply