Urodzona 1981.r w Polsce Anna Stanieczek pochodzi z Goleszowa, małej miejscowości położonej między Ustroniem, a Cieszynem. Ukończyła AWF w Krakowie. Nauczycielka wychowania fizycznego, trenerka narciarstwa alpejskiego, instruktorka łucznictwa, snowboardu, gimnastyki i piłki nożnej. Od pięciu lat mieszka w Oslo w Norwegii.
Zdobyła medale i wyróżnienia w różnych dziedzinach sportu:
VI-te miejsce Mistrzostwa Polski seniorów w narciarstwie alpejskim (zjazd) – 1998, Szczyrk;
Drużynowe Akademickie Mistrzostwo Polski w snowboardzie – 2004;
Wicemistrzostwo Norwegii rugby 7s – lipiec 2011.
W łucznictwie:
Brązowy medal indywidualnie oraz drużynowo – Łucznicze MP w kategorii juniorek 1999, Kraków;
Mistrzostwo Norwegii w hali – kwiecień 2013;
Mistrzostwo Norwegii na torach otwartych – sierpień 2013;
Drużynowe Mistrzostwo Polski na torach otwartych – wrzesień 2013.
W roku 2013 oprócz, wspomnianego mistrzostwa Norwegii w hali i na torach otwartych w zawodach łuczniczych w kategorii łuki klasyczne, zdobyła również puchar króla. Hans Majestet Kongens Pokal jest jedną z najbardziej prestiżowych nagród przyznawaną za osiągniecia sportowe w Norwegii od roku 1879. Od 1991 Kongepokal wręcza sam król Harald V.
Aniu, jak się zaczęła twoja przygoda z łucznictwem?
Zaczęło się od tego, że mój brat trenował łucznictwo u nas w podstawówce, a później w szkole sportowej. Ale tak naprawdę, to zgarnięto mnie najpierw do kadry „Ski Archery” w związku z tym, że trenowałam od dwunastego roku życia narciarstwo alpejskie. Pomyśleli, że skoro potrafię zjeżdżać, to biegać też szybko się nauczę, a przy okazji strzelać z łuku.
Nie pomylili się?
Uczyłam się dwóch rzeczy na raz, biegać na nartach i strzelać z łuku, narciarstwa i łucznictwa. W sezonie zimowym pracowałam co roku jako instruktor narciarstwa. Zaczęłam w wieku 18 lat, bo wcześniej, jak już mówiłam, było narciarstwo alpejskie. Ale tak naprawdę to pokochałam łuki, od osiemnastego roku życia uprawiam ten sport.
Opowiadałaś mi, że kiedyś w nocy poszłaś z bratem i bratową z łukami na dziki i nic nie ustrzeliliście, bo szkoda wam było dzików! Rozumiem, że wygranie mistrzostw Norwegii było dla ciebie łatwiejsze?
… nie było łatwo, właściwie bardzo ciężko, cała droga do finału, to były bardzo trudne pojedynki, ostateczną rundę wygrałam o włos, ale udało się.
Jak to jest zdobyć puchar królewski, przecież to ogromny sukces?
Jak tak mówisz, to naprawdę czuję się dumna z siebie.
I słusznie, bo jesteś gwiazdą … i bardzo skromną osobą.
Chciałabym cię zapytać o tradycje rodzinne, bo wiem, że takie są, i że wpłynęły na ciebie w znaczący sposób?
Moja mama jest naprawdę „sportowa”, trenowała biathlon i była wielokrotną mistrzynią Polski. Jej największym osiągnięciem jest halowe mistrzostwo Europy w 2010 roku w Poreču oraz Mistrzostwo Świata w kategorii Masters w 2013. Mój młodszy brat, Zbigniew jest rekordzistą Polski w strzelaniu na 70 m oraz wielokrotnym Mistrzem kraju.
Czy to znaczy, że od dziecka miałaś kontakt ze sportem?
Zaczęłam jeździć na nartach wcześniej niż nauczyłam się chodzić. Mama chciała, żebyśmy z bratem coś trenowali, a mnie się zawsze podobało narciarstwo alpejskie. No, i zaczęły się narty. Mój brat poszedł do szkoły sportowej i trenował łucznictwo, był całkiem niezły.
Po studiach zaczęłam pracować w szkole, gdzie miałam pod opieka UKS (uczniowski klub sportowy), oprócz tego startowałam w klubie Kmita Zabierzów (obecnie Grot Zabierzów). Klub był w tej samej gminie, co moje miejsce pracy. Łatwo było współpracować, później dzieciaki przechodziły do Grota, gdzie mogły dalej się rozwijać. Nadal kilkoro moich wychowanków solidnie trenuje i zdobywa wysokie lokaty na zawodach.
A czym się różni strzelanie w hali od strzelania na torach otwartych?
W hali strzelamy na 18 m do tarczy o średnicy 20 cm, natomiast na torach otwartych tarcza ma średnicę 122 cm i strzelamy z odległości 70 m (niezależnie od warunków atmosferycznych, chyba, że jest burza, to musimy chwilę przeczekać).
Z mojej wiedzy wynika, że jesteś również instruktorką snowboardu?
Snowboard pojawił się na studiach. Lubiłam sporty zimowe, a że pracowałam wcześniej jako instruktor narciarstwa, to miałam znajomych, którzy mnie nauczyli jeździć na snowboardzie. Poszło bardzo szybko.
To mnie wcale nie dziwi, bo w moich oczach jesteś absolutnym sportowym multitalentem. Wiem, że w Norwegii grałaś również w rugby?
Rugby się wzięło stąd, że jak się przeprowadziłam do Norwegii, to zauważyłam, że czegoś mi brakuje. Jak mieszkałam w Krakowie, miałam stałą grupę znajomych i wystarczył jeden telefon, żebyśmy się zebrali i grali w kosza, nogę, siatkę, Jeden sms i drużyna była gotowa. A tutaj nie mogłam na początku nikogo znaleźć, bo niewiele osób znałam. Dziś jest inaczej. Ale pewnego dnia jechałam w Oslo przez park Frogner na rowerze, zresztą do ciebie, i zobaczyłam dziewczyny grające w rugby i zapytałam się czy są drużyną, i co trzeba zrobić, żeby się dołączyć. Powiedziały, że mogę się przyłączyć. Po treningu dostałam kilka wiadomości, żebym kontynuowała i to było bardzo miłe, tym bardziej, że wtedy nie znałam jeszcze języka. Ostatecznie powołali mnie na obóz kadry narodowej rugby, ale wtedy mieszkałam w Norwegii dopiero 2.5 roku, a zasady są takie, że w kadrze można wystąpić, jeśli jest się minimum 3 lata w Norwegii.
Teraz mogłabyś już reprezentować norweską rugby, ale dziś już w rugby nie grasz, prawda?
Rzeczywiście. Chociaż czasem pytają na FB czy nie dam rady zagrać z nimi, ale niestety teraz to łuki na poważnie.
Grasz też w piłkę nożną…?
Gram, ale tylko jak ktoś potrzebuje uzupełnić skład (śmiech).
Czyli jak ktoś potrzebuje dobrego zawodnika to dzwoni do ciebie?
Hahaha
Grywasz również w siatkówkę, prawda?
Ale tylko ze znajomymi. Startujemy w mniejszych zawodach.
Mam wrażenie, że łatwiej byłoby wymienić sporty, których nie uprawiasz. Czy ja coś pominęłam?
Squasha. Znajomy, który kiedyś był rugbistą namówił mnie na ten sport i to też jest super, grywam jak mam z kim.
Czy jest jakiś sport, którego nie lubisz?
Nienawidzę jeździć na rowerze i pływać.
Zauważyłam, że w wywiadach ze sportowcami pada zazwyczaj pytanie o ich dietę, więc ja również o to zapytam. Co jesz? Jakiej diecie zawdzięczasz swój sukces?
Mięso, lubię mięso.
W Norwegii mieszkasz 4.5 roku. Jak się tu czujesz?
Jest świetnie, bo mieszkam w stolicy, a równocześnie mam do wyciągu narciarskiego dwadzieścia minut. Podoba mi się to, że Norwedzy lubią być na zewnątrz i kochają sport. Czuję, że tu pasuję. No, i oczywiście tutaj zakochałam się w kobiecej piłce ręcznej, jestem wielkim fanem zarówno drużyny narodowej, jak i drużyny z Larvik.
A co robisz na co dzień w Norwegii?
Pracuję w przedszkolu. W pracy właśnie wymyśliłam projekt dla trzylatków, którymi się opiekuję. W moim przedszkolu używamy materiałów Re Mida, czyli odpadów, które można przetwarzać i twórczo wykorzystywać na nowo. Dostałam stare koła z serwisu rowerowego, znalazłam deski w przedszkolu i z dziećmi zaczęliśmy projekt koszykówka. Pomysł wziął się stąd, że kiedyś trzylatkowi pokazałam jak się kozłuje piłkę i kiedy zaczął kozłować trzynaście razy jedną ręką, to stwierdziłam, że szkoda marnować jego talentu. Zaprojektowaliśmy, więc z dziećmi kosze wykonaliśmy je i zaczęliśmy grać w koszykówkę.
Czyli oprócz czynnego bycia sportowcem jesteś też czynnym krzewicielem sportu wśród dzieci i młodzieży. Dziś już mówisz dobrze po norwesku i na brak znajomych nie narzekasz, twój telefon w czasie naszej rozmowy się urywa. Co robisz w czasie wolnym, np. gdy jest piękna pogoda i masz cały dzień dla siebie?
Staram się nie spać do 12, jeśli dzień jest piękny, strzelam z łuku w zależności w jakim jestem okresie przygotowawczym. A potem odwiedzam znajomych lub oni mnie. Pijemy kawę, oglądamy filmy.
Czy te sporty, które uprawiasz i o których opowiadałaś są twoją pasją, hobby, a może zawodem?
Te wszystkie sporty to moje hobby.
To jak to się ma do wielkiego sukcesu, jaki osiągnęłaś? Hobby kojarzy mi się, raczej z czymś prywatnym i amatorskim, niż w medalami i królewskim pucharem.
Sukces osiągasz poprzez zajmowanie się swoim hobby.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękujemy Redakcji nPortal za udostępnienie nam wywiadu.
Opracowała: Marta Tomczyk-Maryon /nPortal
Fotografia © nPortal.no
nPortal Press | POLMEDIA