Włochy to dla Natalii Moskal drugi dom, ale też kraj pełen fascynujących artystów. Młoda polska wokalistka od wielu lat interesuje się włoską kulturą, szczególnie kinematografią i muzyką. W końcu postanowiła połączyć swoje pasje w jeden projekt i tak zrodził się pomysł nagrania płyty z piosenkami, które w dużej części powstały kilkadziesiąt lat temu. Wśród zaaranżowanych przez Jana Stokłosę utworów znalazły się m.in. „Soldi soldi soldi” z filmu „Boccaccio’70” Federico Felliniego (1960), „Tu vuo’ fa’ l’americano” z filmu „Zaczęło się w Neapolu” w reż. Melville Shavelsona (1960), czy „Mambo Italiano” z filmu „Chleb, miłość, i…” w reż. Dino Risi (1955). Wszystkie utwory, które znalazły się na płycie, były wykonane m.in. przez Sophię Loren.
– Od dawna planowałam stworzyć album, który pokaże moją miłość do Włoch. Chciałabym, aby „There is a star” przypomniało słuchaczom kultowe tytuły, które przeszły do historii światowego kina i ponadczasowe piosenki. Włoskie kino, szczególnie to sprzed kilku dekad, ma w sobie pewną finezję, delikatność, jest według mnie oryginalne i wyrafinowane. W tych pandemicznych czasach dobrze przenieść się chociaż poprzez filmy czy właśnie muzykę do świata, który w tym trudnym momencie może dostarczyć trochę niezbędnej energii. – mówi Natalia Moskal.
Płytę promuje singiel Mambo Italiano, który był wykonany przez wielu artystów, w tym Betty, Midler, Dean Martin, czy Rosemary Clooney. Do piosenki powstał teledysk, który poprzez liczne stylizacje tworzy przyjemny obraz lat 50. i 60. Jego reżyserką jest Olga Czyżykiewicz.
Tytuł albumu „There is a star” to jednocześnie tytuł jednej z piosenek, która znalazła się na płycie. Utwór pochodzi z dokumentu telewizyjnego „Sophia Loren: Her Own Story” (1980) w reż. Mel Stuart.
– Uznałam, że będzie to dość tajemniczy tytuł – „Była sobie gwiazda”, nie wiadomo kto jest tą gwiazdą i dopiero po otwarciu płyty dostajemy tę informację. Kiedy pierwszy raz się z nim zetknęłam zabrzmiał dla mnie jak początek pewnej historii, za którą nagrywając ten album postanowiłam podążyć – dodaje Natalia.
Płyta utrzymana jest w większości w stylistyce oryginałów, jednak z nową, świeżą instrumentacją. Aranżacje Jana Stokłosy są wielobarwne, oparte na akustycznych instrumentach wśród, których oprócz tak oczywistych jak perkusja czy kontrabas znalazły się mniej spotykane jak np. wibrafon czy akordeon. Współczesne brzmienie zapewniają instrumenty elektroniczne jak moog czy piano fendera oraz obecność znakomitych polskich muzyków m.in. Marcina Wyrostka czy Buslava.
Fotografia © Adam Romanowski