Otwartość na drugiego człowieka, na jego odmienność kulturową, etniczną, światopoglądową, polityczną, religijną, czy seksualną to wyzwania z którym bardzo wielu ludzi nie daje sobie rady i bez wchodzenia w szczegóły ze strachem odrzuca to co nieznane, inne już na etapie czysto teoretycznych dywagacji.
Bliscy i osoby z otoczenia Marianny musiały zmierzyć się ze znacznie trudniejszym zadaniem, stając twarzą w twarz z konkretnym człowiekiem z jego z uczuciami, troskami, radościami i dramatami. Jakie były reakcje? Czy ludzie częściej uciekali przed problemem, czy starali się wysłuchać i zrozumieć? Czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na takie wyzwania, na „inność”?
Zaczynając pracę nad filmem nawet nie przypuszczałam z jaką niechęcią i przeciwnościami zmagają się osoby transpłciowe w Polsce. Marianna, na każdym kroku musiała udowadniać, że jest osobą godną zaufania i szacunku. Bardzo zależało mi też na tym, aby pokazać Mariannę w pracy, gdzie pełniła odpowiedzialną funkcję automatyka ruchu, czyli osoby odpowiadającą za bezpieczeństwo pasażerów. Szef ochrony stwierdził, że to niedobre dla wizerunku firmy, żeby pokazywać, że ciele z dwoma głowami tam pracuje. Na szczęście udało mi się dotrzeć do prezesa, którego nie musiałam przekonywać, że film jest ważny, bo chcemy pokazać, że ludzie tacy jak Marianna są wśród nas. Podobne sytuacje zdarzały się na każdym kroku ale ludzie gdy im się tłumaczyło, pokazywało fragmenty filmu przekonywali się i zgadzali na kręcenie. No po za jedną instytucją, czyli kościołem. Żaden z księży nie zgodził się na udział w filmie, a jak już jeden wyraził zgodę to przełożeni mu zakazali.
Zauważyłam jednak, że ludzie, którzy poznali już Mariannę w pełni akceptowali to kim jest. Na przykład koledzy z pracy Marianny zeznawali na jej korzyść w sądzie, gdzie toczyła się przez ponad 4 lata sprawa z jej rodzicami o zmianę zapisu w metryce, który umożliwiał jej zmianę dokumentów i dokonanie operacji korekty płci. I to jest właśnie polska rzeczywistość, gdzie osoby transpłciowe muszą pozywać do sądu swoich rodziców aby oni wyrazili zgodę na korektę płci swojego dziecka niezależnie od jego wieku. Ten zapis nie tylko odbiera ludziom prawo do godności i wolności, ale również pogarsza sytuację rodzin, w których rodzice nie akceptują i nie rozumieją decyzji dziecka. Tak było w przypadku Marianny, która przez to, że musiała pozwać do sądu swoich rodziców skonfliktowała się z rodziną i to spowodowało rozpad ich więzi.
Mając już teraz te wszystkie doświadczenia za sobą, co mówi Marianna? czy warto było to wszystko poświęcić?
Gdy pytam Mariannę, czy wiedząc co się wydarzy jeszcze raz podjęłaby decyzję o korekcie płci, za każdym razem bez wahania odpowiada, że tak. Bo teraz jest sobą. Opowiedziała mi kiedyś taką sytuację z okresu kiedy była jeszcze Wojtkiem i rozmawiała ze swoją żoną na temat tego, że chce poddać się terapii. Żona pokazała jej na zdjęcie w gazecie kobiety na wózku inwalidzkim mówiąc „widzisz to jest prawdziwe nieszczęście a ty sobie wymyślasz”, a ona wtedy odpowiedziała jej, że wolałaby być kaleką ale kobietą.
Wszystko wymaga czasu, oswajania się z nowym postrzeganiem rzeczywistości i wbrew pozorom była żona Wojtka, która w całej tej historii jest osobą najbardziej zdradzoną, oszukaną, wykazała się ogromną odwagą i miłością decydując się na udział w filmie. Jak wyglądają relacje Marianny z rodzicami i dziećmi?
Była żona Marianny jako jedyna z rodziny zgodziła się na udział w filmie, przyszła ją odwiedzić w szpitalu i do tej pory utrzymują kontakt. Było to dla mnie bardzo ważne aby pokazać w filmie, że w tej sytuacji nie ma ofiary i kata, lecz jest problem ludzki z którym zmagają się dwie strony. Natomiast niestety Marianna nie ma kontaktu z rodzicami oraz swoimi dziećmi, ale wierzę, że może kiedyś się to zmieni, że jej córki potrzebują jeszcze trochę czasu aby to wszystko sobie poukładać, bo dla nich to też było bardzo trudne.
Ale pojawiają się też w życiu Marianny elementy pozytywne.
Tak, pojawienie się Andrzeja w życiu Marianny i w filmie daje nadzieję na lepszy świat.
Tworząc ten dokument towarzyszyła Pani Mariannie w jej walce o prawo do bycia sobą, idąc za nią krok w krok, stając się nie tylko obserwatorem, ale ważnym uczestnikiem jej życia. Jak ta historia zmieniła Panią, co odkryła Pani dla siebie osobiście?
Ta opowieść jest ważną częścią mojego życia. To co się wydarzyło podczas kręcenia filmu dla nas wszystkich było bardzo trudne, ale udało się i przeszliśmy przez to razem. Gdy Marianna zachorowała film zszedł na drugi plan, ważne było tylko czy przeżyje, bo lekarze nie dawali jej zbytnich szans. Po jakimś czasie okazało się, że jej stan jest stabilny i wtedy film nabrał innego wymiaru. Stało się to dla mnie i Marianny bardzo ważne, aby opowiedzieć tę historię niezwykłego człowieka walczącego o zwyczajność, wbrew ogólnie panującym stereotypom i opiniom na ten temat. A ja dzięki temu filmowi nauczyłam się, że trzeba walczyć o swoje przekonania i być szczerym z samym sobą.
Marianna jest osobą skromną, marzyła o tym, by raczej wtopić się w tłum – jak zmieniło się jej życie po nakręceniu filmu? Jeździcie Panie razem na festiwale lub spotkania związane z promocją filmu? Jak Marianna radzi sobie z tym zainteresowaniem publiczności?
Niestety festiwale zazwyczaj zapraszają tylko jedną osobę – reżysera, ale tam gdzie jest to możliwe jesteśmy razem. Choć dla Marianny, która jest na wózku inwalidzkim podróże to wyzwanie, potrzebuje osoby do opieki, specjalnych podjazdów, samochodów co nie zawsze jest możliwe do spełnienia. Natomiast kiedy uda nam się to wszystko zorganizować i Marianna jest na spotkaniach z widzami, to są to zawsze bardzo emocjonalne, wzruszające i wspaniałe chwile, ponieważ ludzie okazują jej swoją akceptację i zrozumienie, czyli to czego zawsze pragnęła najbardziej.
O co najczęściej pytają widzowie po projekcji filmu? jakimi spostrzeżeniami dzielą się? Czy to zmienia się w zależności od kraju?
Fajne jest to, że ludzie reagują na film podobnie na wszystkich kontynentach, zadają te same pytania i widać, że są wzruszeni oraz poruszeni historią Marianny.
Przeczytaj także: Przełomowy dokument polskiego kina zagości na Play Poland Film Festival
Fotografia © kadr z filmu „Mów mi Marianna” w reż. Karoliny Bielawskiej /mat. prasowe