Czy w ogóle istnieje coś takiego jak kuchnia nowozelandzka? Czy kraj na Antypodach to coś więcej niż fastfoody, paszteciki i piwo? Czy Polakom może tak odległa kuchnia smakować? Oczywiście, że tak! Te i inne błędne stwierdzenia obala Kuchnia Nowej Zelandii, pierwsza książka kucharska o tym kraju napisana specjalnie dla Polaków. Polacy mogą z niej dowiedzieć się, co nasi rodacy wnieśli do kuchni na Antypodach oraz jak przysłużyli się nowozelandzkiemu społeczeństwu. Książka ukazuje się w roku czterdziestej rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską i Nową Zelandią.
Pomysł na książkę pojawił się sześć lat temu. Jechałam do Nowej Zelandii jako w pełni świadomy turysta kulinarny. Miałam już za sobą pierwsze poszukiwania informacji w Polsce, ba, nawet pierwsze upieczone torty Pawłowej, i długą listę rzeczy do spróbowania na miejscu. Mimo to Aotearoa zaskoczyła mnie swoim niesamowitym bogactwem. Kilkumiesięczna podróż po całym kraju okazała się jednym wielkim festiwalem jedzenia (czego efekty w postaci żywej wagi wróciły do Polski).
Każdorazowe wyjście na ulicę skutkowało odkryciem bistro w klimacie środziemnomorskim, pełnego smakowitych tart, bagietek, bardziej angielskich muffinek i wytwornych kanapek. Równocześnie nigdy nie było zbyt daleko do oryginalnych knajpek chińskich, wietnamskich, tajskich czy indyjskich. Wieloetniczne społeczeństwo nowozelandzkie utrzymuje swoje tradycje, a Nowozelandczycy lubią nowości kulinarne i chętnie odwiedzają nowe restauracje. Obiad na wynos równie często składa się z brytyjskiego fish & chips, czyli smażonej w głębokim tłuszczu ryby w cieście z frytkami, co z taniego tutaj sushi. Miejscowe puby i grill bary miewają świetne mięsa i sałatki. Najlepsze restauracje prezentują światowy poziom, korzystając z szerokiego wachlarza miejscowych składników oraz eleganckiej, azjatyckiej estetyki prezentowanej w aranżacjach potraw. Nowa Zelandia okazała się krajem bardzo różnorodnym w swojej ofercie gastronomicznej, ale i krajem na każdą kieszeń.
Równocześnie tam najłatwiej o kontakt z miejscowymi produktami. Tradycyjne weekendowe targi w miastach i miasteczkach przyciągają tłumy. Można wtedy zaopatrzyć się w miejscowe, ręcznie robione sery i wędliny, organiczne warzywa i owoce z całego świata, które świetnie rosną w przyjaznym, nowozelandzkim klimacie, dobre pieczywo i oliwy. Podróż po kraju uzmysławia regionalne bogactwo i zróżnicowanie, widoczne w przypadku chociażby owoców morza, miodów czy win. Nie do opuszczenia są festiwale jedzenia, w Nowej Zelandii warto być chociażby na jednym z nich. Do najciekawszych należy festiwal ludności z południowego Oceanu Spokojnego, Pasifica, odbywający się w marcu w Auckland oraz marcowy festiwal dzikiej żywności w Hokitika. Wystarczy nie ulegać pierwszemu głodowi i omijać sieciowe fastfoody, aby mieć fantastyczne wspomnienia z Nowej Zelandii.
Wspomnienia te są na wyciągnięcie ręki, ponieważ najlepsze nowozelandzkie produkty można dostać w Polsce. Celem książki było nie tylko przedstawienie prostych przepisów, używanych przez Nowozelandczyków na co dzień. Cały rozdział poświęcono opisowi produktów, z których słynie Nowa Zelandia: soczystej jagnięcinie, wołowinie i owocom morza, aromatycznym winom i wódkom, najlepszym na świecie olejom z awokado i owocom kiwi oraz fenomenalnym miodom z manuki. Polacy mogą się cieszyć tymi naprawdę wyjątkowej jakości produktami, a przy okazji może i bardziej docenią własną, ekologiczną produkcję rolną. Książka jest nie tylko do gotowania, ale i do poczytania. Każda potrawa opatrzona jest garścią informacji na temat kultury, rolnictwa, stylu życia Nowozelandczyków, ulubionych produktów żywnościowych i miejscowych atrakcji. Wszystkie te informacje pomogą zaplanować własną podróż po Nowej Zelandii.
Warto dodać, że Kuchnia Nowej Zelandii powstała przy wielkim udziale nowozelandzkiej Polonii, która wielokrotnie rozpieszczała mnie tortem Pawłowej i pieczoną jagnięciną, udostępniała swoje książki kucharskie i zeszyty ze sprawdzonymi przepisami, oraz zaprowadzała w ulubione przez Nowozelandczyków miejsca. Dzięki Polakom jadłam najlepsze lody w Nowej Zelandii, a nawet zwiedziłam farmę bydła. Dwadzieścia dwa tysiące kilometrów od ojczyzny lepią pierogi, gotują bigos i pieką szarlotkę, będąc wspaniałymi ambasadorami Polski i polskiej kuchni. Z kolei dzięki tej książce Polacy w kraju mają szansę poznać i polubić Nowozelandczyków i ich kuchnię.
Książkę można zakupić przez stronę Autorki: Bread&Wine.
Kuchnia Nowej Zelandii, Ilona Zdziech, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2013, ss. 272.
Fotografie © Okładka książki. / Pani Wendy Hinton, ambasador Nowej Zelandii w Polsce, z autorką książki Iloną Zdziech.
Jeden komentarz
Pingback: Ambasada Pacyfiku w Krakowie