Często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu Polaków mieszka w Brazylii. Wg. statystyk osób, w żyłach których płynie polska krew jest tam 1,2 mln. Różne losy zawiodły ich do tego odległego, wielkiego kraju w Ameryce Południowej. W XIX stuleciu i na początku XX była to emigracja zarobkowa, wyjeżdżali wtedy głównie bezrolni chłopi z południowych i wschodnich ziem polskich, z Galicji i Małopolski. Po zakończeniu II wojny światowej rozpoczęła się fala migracji politycznych. Osiedlili się wtedy w Brazylii żołnierze, którzy walczyli w armii generała Andresa, a także uczestnicy Powstania Warszawskiego. Wśród tych ostatnich był Janusz Wścieklica. Miałem szczęście poznać go, w 2003 roku podczas kolejnej mojej wizyty w Brazylii.
Autor: Jarosław Fischbach
Panią Janinę Wścieklicę i jej męża Janusza poznałem w dość nieoczekiwanych okolicznościach. Przed kolejną podróżą do Brazylii skontaktowałem się z Polakami zrzeszonymi w Clubie 44 z Sao Paulo. Jest to organizacja skupiająca byłych powstańców warszawskich. Na mój list odpowiedział skarbnik klubu – pan Janusz Wścieklica. Wysłał do mnie e-maila z informacją, że zaprasza nas, zupełnie nieznaną mu grupę, na rejs po wyspach tropikalnych. W ten niecodzienny sposób znaleźliśmy się na tropikalnych wyspach położonych w Zatoce – Bahia da Ilha Grande, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Rio de Janeiro, a Sǎo Paulo.
Zainteresowanych wypoczynkiem w pięknym, odludnym, cichym i spokojnym miejscu serdecznie zapraszamy na Pojezierze Gostynińskie, do Bud Lucieńskich. Gospodarstwo agroturystyczne „Pod Lipą” położone bezpośrednio nad dużym i czystym Jeziorem Lucieńskim, rozciąga się ono na długości 4.5 km z zachodu na wschód (dobre wiatry dla żeglarzy), jest akwenem przyjaznym dla żeglarzy i miłośników windsurfingu.
Tuż przy domu rośnie piękna, rozłożysta, prawie 400-letnia lipa – pomnik przyrody.
Niewiele jest takich miejsc na mapie świata, gdzie możemy spotkać polskie nazwy: miast, osad, gór, szczytów… Do tych najbardziej znanych bez wątpienia należą: Góry Czerskiego na Syberii, szczyt Kościuszki – najwyższa góra w Australii. Polskie nazwy noszą też zakładane przez naszych osadników wsie i miasta na obszarach, które były kolonizowane przez przybyszów z ziem polskich. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej nie brakuje: Warszaw, Częstochów, Jasnych Gór…
Pojezierze Gostynińsko – Włocławskie, to miejsce rzadko odwiedzane przez turystów, choć położone blisko dużych aglomeracji miejskich. Z Łodzi, czy z Warszawy podróż nie zajmie wiele czasu. Można tu dotrzeć samochodem w niespełna dwie godziny. Poza nielicznymi ośrodkami wypoczynkowymi, jest to nadal dziewiczy teren. Możliwości ciekawego, atrakcyjnego spędzenia czasu dla miłośników przyrody jest bez liku.
Wędrując po krajach Ameryki Południowej śladami Polaków nie sposób pominąć Kurytyby, miasta będącego stolicą brazylijskich Polonusów. Mieszka tu trzysta tysięcy Brazylijczyków, w żyłach których płynie polska krew.
Wędrując po krajach Ameryki Południowej śladami Polaków nie sposób pominąć Kurytyby, miasta będącego stolicą brazylijskich Polonusów. Mieszka tu trzysta tysięcy Brazylijczyków, w żyłach których płynie polska krew.
Wędrując po krajach Ameryki Południowej śladami Polaków nie sposób pominąć Kurytyby, miasta będącego stolicą brazylijskich Polonusów. Mieszka tu trzysta tysięcy Brazylijczyków, w żyłach których płynie polska krew.
Chile, odległy kraj, do którego zawędrowało niewielu Polaków. Polonia w Chile nigdy nie była liczna. Jednym z pierwszych rodaków w tym odległym kraju był Ignacy Domeyko. Przypłynął do niego w 1838 roku i rozpoczął pracę w Coquimbo na stanowisku profesora chemii i mineralogii. Założył tu pierwszą w Chile Szkołę Górniczą. Dziesięć lat później za swoje zasługi otrzymał obywatelstwo chilijskie.