Close Menu
  • Biznes
  • Praca
  • Nauka
  • Kultura
  • Dzieci
  • Studenci
  • Migracja
  • Turystyka
  • Styl życia
  • Projekty
  • Wersja Angielska
Facebook X (Twitter) Instagram
  • Biznes
  • Praca
  • Nauka
  • Kultura
  • Dzieci
  • Studenci
  • Migracja
  • Turystyka
  • Styl życia
  • Projekty
  • Wersja Angielska
Facebook X (Twitter) Instagram Pinterest VKontakte
Link to PolandLink to Poland
  • Biznes
  • Praca
  • Nauka
  • Kultura
  • Dzieci
  • Studenci
  • Migracja
  • Turystyka
  • Styl życia
  • Projekty
  • Wersja Angielska
Link to PolandLink to Poland
Home»Projekty»Polska wyprawa do…»Autostopem przez kontynenty: Turcja – Iran – Nepal – Indie
Polska wyprawa do…

Autostopem przez kontynenty: Turcja – Iran – Nepal – Indie

30 listopada, 2013Updated:27 maja, 2014Brak komentarzy4 Mins Read
Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

Minęły już trzy miesiące, od kiedy wyruszyliśmy w podróż autostopem dookoła świata. Odwiedziliśmy 15 krajów, pokonaliśmy ponad 16 tysięcy kilometrów, złapaliśmy 118 stopów i przeżyliśmy masę przygód. Czas więc na krótkie streszczenie tego, co się do tej pory wydarzyło.

Wyruszyliśmy zgodnie z planem 25.07 w czwórkę: Hania, Maciek, Tomek i Kuba. Na stację Orlen przy autostradzie A4 pod Wrocławiem, skąd zaczynaliśmy, wybrało się znami sporo przyjaciół. Już po dwudziestu minutach żegnali Maćka i Hanię, a po kolejnych dziesięciu Kubę i Tomka.

Jeden dzień zajęło nam dotarcie do Budapesztu, kolejne dwa dni trwała droga do Stambułu. W Stambule opuściliśmy Europę i nasza podróż zaczęła się na dobre. Przejechanie Turcji zajęło nam dwa tygodnie. Po drodze, oprócz Stambułu, zwiedziliśmy także Park Narodiwy Yedigöller, gdzie widzieliśmy martwego niedźwiedzia, Kapadocję, Sanliurfa z najstarszym na świecie uniwersytetem (Harran University) oraz kurdyjski Mardin. Prowadziliśmy TIR-a, nauczyliśmy się grać w backgamona i wypiliśmy hektolitry darmowej herbaty.

Ale to dopiero początek przygód. Z Turcji wjechaliśmy do Iraku – kraju, który wiele osób wybijało nam z głowy. A dokładniej do irackiego Kurdystanu. Mało kto wie, że na północy Iraku znajduje się autonomiczny region zamieszkany i rządzony przez Kurdów. Na jego obszarze od dwudziestu lat jest już bezpiecznie, a Kurdom bardzo zależy na tym, żeby świat dowiedział się o ich kraju i o ich bolesnej historii. Nie zostaliśmy więc w Kurdystanie zastrzeleni, nie byliśmy nawet blisko. Odwiedziliśmy wioskę, z której pochodził Mustafa Barzani – lider kurdyjskiej opozycji i późniejszy prezydent i z której porwano i pogrzebano za Saddam Husajna żywcem klika tysięcy osób, oraz w byłym więzieniu w Sulaymanyah, w którym więziono i torturowano Kurdów. Zaprzyjaźniliśmy się z kilkoma zastępami policjantów i paroma oddziałami wojska, nocowaliśmy w kurdyjskich domach i karmieni byliśmy niezliczonymi kurdyjskimi przysmakami.

W Iranie sypialiśmy wśród irańskich rodzin w parkach oraz w domach niesamowicie gościnnych Irańczyków. Jedliśmy ryby, które same wskoczyły nam do łódki, nielegalną w Iranie świeżo upolowaną wieprzowinę oraz świeżo zerwane arbuzy, granaty i pomarańcze. Piliśmy zarówno irańskie bezalkoholowe piwo, jak i warzone nielegalnie piwo domowe. Pływaliśmy w Morzu Kaspijskim, Zatoce Perskiej i niesamowitych wodnych tarasach Badab-e Surt, dokąd dojechaliśmy na złapanym na stopa… ośle. widzieliśmy ruiny Persepolis, największy bazar Bliskiego Wschodu w Teheranie, klasztor zoroastrian w Czak-Czak, najstarszy na świecie system klimatyzacji w Yazdzie, i drugi największy plac świata w Isfahanie.

Zrezygnowaliśmy natomiast z jechania przez Pakistan, gdzie, szczególnie w Beludżystanie na pograniczu z Iranem, nie jest dla obcokrajowców bezpiecznie. Zamiast tego polecieliśmy z Iranu do Nepalu samolotem. W Nepalu wybraliśmy się na dwutygodniowy trekking wokół Annapurny. Po drodze weszliśmy na ponad 5400 m n.p.m., dopadła nas choroba wysokościowa i widzieliśmy dwa ośmiotysięczniki. Na południu odwiedziliśmy nepalską dżunglę, w której spotkaliśmy m. in. nosorożce, kobrę królewską, pawie i szakala, płynęliśmy czółnem między krokodylami i kąpaliśmy się ze słoniami. W Indiach jechaliśmy ściśnięci najniższą klasą indyjskich kolei, odwiedziliśmy Taj Mahal, widzieliśmy palone zwłoki nad Gangesem w świętym mieście Varanasi, podziwialiśmy uznawaną długo zą najwyższą górę świata Kanchenjungę oraz trzy kolejne ośmiotysięczniki w oddali: Lhotse, Makalu oraz sam Mount Everest. A podczas krótkiego trekkingu po indyjskiej dżungli, chodziliśmy po żywych mostach z korzeni i kąpaliśmy się w dzikich wodospadach. Nie zostaliśmy wpuszczeni lądem z Indii do Birmy (choć na pół godziny udało nam się nie do końca legalnie przekroczyć granicę), więc zdecydowaliśmy się na lot do Tajlandii, skąd w końcu dostaliśmy się do Birmy. Pierwszy dzień musieliśmy spędzić w przygranicznej miejscowości, bo droga, która łączy ją z resztą kraju, jest jednokierunkowa i otwarta w każdym z kierunków co drugi dzień. Pierwszego dnia otwarta była w kierunku do granicy, zatem wyruszyć mogliśmy dopiero drugiego dnia i właśnie siedzimy w autobusie do stolicy kraju – Yangoonu. Dalsze plany obejmują powrót lądem do Tajlandii i zwiedzenie jej atrakcji oraz podróż na południe przez Malezję, Singapur i Indonezję aż do Australii, gdzie chcemy dotrzeć przed końcem roku. A później Nowa Zelandia i Ameryka Południowa.

Zapraszamy do śledzenia naszych dalszych przygód na blogu Przez Kontynenty  oraz na naszym facebookowym fanpage’u

Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr Email

Related Posts

Czekamy na ostateczny wynik 33. Finału WOŚP

3 lutego, 2025

33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

22 stycznia, 2025

Program kulturalny Prezydencji Polski przy Radzie UE

21 stycznia, 2025

Onkologia i hematologia dziecięca celem 33. Finału WOŚP

18 października, 2024
Add A Comment
Leave A Reply

Facebook X (Twitter) Instagram
  • Kontakt
  • Cookie – informacje
  • O projekcie

Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.