W Poznaniu powstaje nowatorskie urządzenie, które ma szansę zrewolucjonizować rynek segregacji śmieci.
Właściciele firmy, Jakub Luboński i Marcin Łotysz z nadzieją patrzą w przyszłość, nie tylko swoją, ale całego świata. Dostrzegając pogłębiający się problem związany z coraz to większą produkcją odpadów, które wręcz zalewają naszą Ziemię, postanowili poszukać rozwiązania, które umożliwi im zwiększenie liczby odzyskiwanych odpadów. Dzięki wizjonerskiemu podejściu do biznesu i doświadczeniu znaleźli rozwiązanie problemu, z którym stykamy się każdego dnia- uciążliwej i często prowizorycznej segregacji śmieci.
„Bin-e to nie tylko pomysł na biznes, to przede wszystkim nasza pasja i determinacja, żeby zmieniać świat na lepsze. Potencjał na nasze rozwiązanie jest ogromny. Aktualne działania podpieramy rzetelną analizą rynkową, której wyniki są jednoznaczne. Bin-e na pewno się obroni, a dodatkowo, a może przede wszystkim, pomoże nam i naszym dzieciom żyć w lepszym świecie. Entuzjastyczne przyjęcie naszego przedsięwzięcia motywuje nas do jeszcze cięższej pracy i pozwala wierzyć, że już wkrótce Bin-e trafi do naszych domów.” – mówi Jakub Luboński
Jak to działa?
Wrzucamy śmieci do kosza i gotowe. Bin-e działa za nas. To inteligentne urządzenie rozpoznaje, kategoryzuje, sortuje i przechowuje śmieci. Ponadto, kiedy jest już wypełnione po brzegi, informuje firmy odpowiadające za zbiórkę odpadów, że należy je już odebrać. Dzięki zastosowaniu nowoczesnej technologii i pracy inżynierów, Bin-e rozpoznaje, co tak naprawdę wrzuciliśmy i poddaje śmieci wstępnej obróbce np. zgniata plastik, dzięki czemu jest wstanie wykorzystać całkowitą przestrzeń pojemnika. Dodatkowo Bin-e cały czas uczy się nowych parametrów dotyczących wrzucanych przez nas odpadów. Dzięki wiedzy gromadzonej w chmurze potrafi rozpoznać rodzaj odpadu i odpowiednio go skategoryzować.
Skąd pomysł?
„Od kilku lat prowadzimy firmę, a standardem zawsze było u nas segregowanie odpadów. Wydawało mi się to banalne, przecież wystarczy wyrzucić szkło do szkła, plastik do plastiku, czy papier do papieru. Okazało się jednak, że ciągle ktoś biegał po firmie z kartonikiem w dłoni próbując ustalić, gdzie go wyrzucić. To oznacza, że ludzie nie potrafią albo nie chcą tego robić. I tak mimo woli stałem się „eko-poradnią” w naszej firmie. Gdy głębiej zainteresowaliśmy się tematem, okazało się, że na świecie przetwarza się zaledwie ok. 10% odpadów produkowanych w naszych domach. A reszta? …niestety panoszy się po całym globie. Wtedy przyszedł pomysł na to, by stworzyć rozwiązanie, które uchroni świat przed skutkami tych codziennych decyzji, jakie podejmujemy nad koszem na śmieci.” – wyjaśnia Marcin Łotysz
Jakie plany?
Przedsiębiorcy zamierzają mocno wejść z Bin-e na rynek. Za Jakubem Lubońskim i Marcinem Łotyszem stoi kilkunastoletnie doświadczenie w marketingu, programowaniu, grafice, ale przede wszystkim profesjonalny zespół inżynierów, designerów i marketingowców. Stąd plany są ambitne: prototyp urządzenia będzie gotowy w czerwcu 2016r., a na rynek produkt ma wejść w roku 2017. Od samego początku inteligentny kosz ma znaleźć swoich odbiorców na rynku globalnym. Taka strategia firmy determinuje intensywne poszukiwanie potencjalnych partnerów, którzy pomogą w komercjalizacji przedsięwzięcia.
Skąd nazwa firmy?
Nazwa miała kojarzyć się z śmietnikiem, ale też jego funkcją, stąd: Bin – to śmietnik po angielsku a dodana literka e – to elektryczny, ekologiczny, energiczny, estetyczny. Nazwa to także podobieństwo do robocika Wall-e z bajki o tym tytule, który jest przyjazny.
Źródło: Bin-e
Fotografia © Bin-e