Tradycja dziewiętnastowieczna kreśli archetypiczny portret kompozytora: demoniczny dandys, sentymentalny neurotyk przez całe swoje, przeważnie krótkie życie nieustabilizowany i nieszczęśliwie zakochany, ale znajdujący pocieszenie w licznych flirtach i przelotnych romansach. Stanisław Moniuszko to zupełne zaprzeczenie takich wyobrażeń. Stateczny o jowialnej prezencji, utykający, w okularach krótkowidza, obarczony liczną rodziną, przedwcześnie postarzały. Choć talentem swoim daleki talentowi Chopina, a poza granicami Polski prawie w ogóle nie wykonywany, Moniuszko nie pozostawił nas Polaków bez tego, co we współczesnej jemu Europie jawiło się muzycznym punktem honoru – Opery Narodowej.